W minionym sezonie rekordowy koszt pewnego leczenia sięgnął 190 tys. zł. Polski turysta trafił na izbę przyjęć do jednego ze szpitali w USA, skarżąc się na ostre bóle brzucha. Konieczna była operacja. Pacjent miał wykupioną polisę, pobyt w szpitalu i leczenie opłacił więc zakład. - To była najwyższa wypłata, znacznie przekraczająca dotychczasowe przypadki - opowiada Tomasz Brożyna, dyrektor pionu sprzedaży i marketingu, członek zarządu Mondial Assistance.
W ocenie Vity Jarosza, eksperta w wydziale assistance Warty, niedoszacowanie możliwych kosztów leczenia przez wybierających się do USA to dość powszechny problem. Z reguły te koszty przekraczają 30 tys. dol. Ale nawet w przypadku podróży po Europie koszty mogą być niebagatelne. - Mieliśmy w te wakacje zgłoszenie klienta z gorączką. Po przyjęciu do szpitala stwierdzono zapalenie płuc, a następnie sepsę - opowiada ekspert. - Koszty leczenia wyniosły ponad 11 tys. zł.
Najwięcej zgłoszeń dotyczyło mniej poważnych spraw: zatruć, udarów, zwichnięć, złamań, bólu zęba. Mondial Assistance odnotował dotąd o 13 proc. zgłoszeń więcej niż rok wcześniej, z kolei Aviva otrzymała 10 proc. więcej wniosków o pokrycie kosztów leczenia niż w 2012 r., ale też ruch turystyczny był większy - tylko w I połowie tego roku nasz kraj w celach turystycznych opuściło prawie 5,3 mln osób, podczas gdy rok wcześniej w tym samym czasie 4,7 mln.
Bogdan Białorucki z Avivy podkreśla, że klienci coraz chętniej korzystają z ubezpieczenia OC w życiu prywatnym podczas podróży zagranicznej. Stąd zdarzają się też inne roszczenia, np. za uszkodzenia wyposażenia pokoi hotelowych albo uszkodzenia ciała lub mienia osoby trzeciej, np. wskutek kolizji rowerowej spowodowanej przez ubezpieczonego.
Reklama
Specjaliści wskazują, że nadal często wyjeżdżamy za granicę bez polisy. Badanie AC Nielsen przeprowadzone na zlecenie Mondial Assistance w maju wskazywało, że 42 proc. ankietowanych nie planowało zakupu polisy. 13 proc. z tych, którzy nie zamierzają się ubezpieczać, nie zrobi tego, bo kiedyś kupili polisę i nie mieli okazji z niej skorzystać. - Tego rodzaju deklaracje pokazują brak podstawowej wiedzy o roli ubezpieczeń i obnażają niski poziom świadomości ubezpieczeniowej w naszym kraju - uważa Tomasz Brożyna.
Reklama
Turyści podróżujący po Europie sądzą, że wystarczy im posiadanie europejskiej karty ubezpieczenia zdrowotnego. - Tymczasem leczenie poważnych chorób w Europie również bywa kosztowne, np. kilkutygodniowy pobyt w szpitalu w Niemczech w związku z leczeniem tętniaka aorty oraz przewóz chorego do Polski kosztował jednego z naszych klientów prawie 100 tys. zł - wylicza Białorucki. - W dodatku koszty transportu osoby poszkodowanej do Polski nie są pokrywane z tej karty - ostrzega na koniec.