W ubiegłym roku w Dubaju wypoczywało 50 tys. podróżnych z Polski. W tym roku ich liczba ma być już o 20 proc. większa. Takie tempo wzrostu władze Dubaju chciałyby utrzymać przez najbliższe cztery lata. Tym samym emirat osiągnąłby wynik, którym dziś może pochwalić się Izrael. W celu realizacji planów we wrześniu Dubai’s Department of Tourism and Commerce Marketing (Dubai Tourism, DTCM) otworzył swoje pierwsze przedstawicielstwo w naszym kraju. Issam Kazim, dyrektor generalny DTCM, wskazuje, że od 31 października Wizz Air uruchamia połączenie między Katowicami a Dubajem. Będzie realizowane trzy razy w tygodniu. Tym samym liczba połączeń z tym krajem wzrośnie do czterech tygodniowo. Obecnie jedno z Warszawy realizuje Emirates.

Reklama

– Wierzymy, że to właściwy moment, by zacząć promować Dubaj – uważa Issam Kazim.

Dubai Tourism nie ukrywa, że jego działania są prowadzone także w związku z organizacją w 2020 r. Targów Expo, na które chce przyciągnąć 20 mln gości ze świata, czyli o ponad 6 mln więcej niż teraz.

Reklama

Promocja Expo przez DTCM będzie prowadzona we współpracy z polskimi biurami podróży. To oznacza, że będą one mogły liczyć na zwrot części kosztów poniesionych na promocję tego kraju.

– Otrzymają wsparcie na poziomie 50 proc. wydatków – tłumaczy Filip Gawryś, menedżer polskiego przedstawicielstwa Dubai Tourism. W pierwszym roku dubajskie przedstawicielstwo zarezerwowało kilka milionów złotych. W kolejnych latach wydatki te mogą wzrosnąć. Wsparcie biur może też przyjąć inną formę. Jak wynika z informacji DGP, niewykluczone jest rozwiązanie, które kilka lat temu wykorzystywał do promocji Egipt (płacił za puste miejsca w samolotach, by biura nie ponosiły strat). Jego wprowadzenie wymaga jednak uruchomienia czarterów do Dubaju.

Współpraca rozpocznie się również z największymi internetowymi portalami turystycznymi. Mowa m.in. o Travelplanet czy Wakacje.pl. W 2017 r. ma się również rozpocząć kooperacja z dużymi biurami podróży.

Reklama

Władze Dubaju zapowiadają, że oferta turystyczna będzie dotyczyła nie tylko luksusowych hoteli, ale też tych niższej klasy. Chodzi o to, aby kraj stał się dostępny dla każdego, a nie tylko dla osób z zasobnym portfelem.

– Kluczem do spadku stawek jest też zwiększenie ruchu i zawieranie przez biura turystyczne długoterminowych umów. Wówczas ceny spadną o 10–20 proc. – komentuje Filip Gawryś.