Jego trasa będzie prowadziła m.in. przez obóz bazowy najwyższego szczytu Ziemi - Everest Base Camp, znajdujący się na wysokości ok. 5360 m n.p.m. Jak tylko przemierzy Wyżynę Tybetańską, czeka go najdłuższy zjazd - przeszło 4,5 km jazdy z górki.

Colligan od kilku dni jest już w stolicy Nepalu, gdzie rozpoczął proces aklimatyzacyjny i ćwiczy pedałowanie na dużych wysokościach. Po weekendzie śmiałek wyleci do Tybetu - to właśnie tam na dobre rozpocznie się jego podróż.

Reklama

Wyprawą Brytyjczyka nie jest jednak wyłącznie próbą bicia rekordu - przy okazji Colligan zamierza zebrać środki na nepalską organizację pozarządową Hilly Region Development Club, która buduje nowe szkoły, prowadzi zajęcia edukacyjne dla dzieci, zapewnia materiały do nauki i opłaca nauczycieli. Nepal plasuje się obecnie w niechlubnej czołówce statystyk dotyczących analfabetyzmu - zaledwie co drugi mieszkaniec tego kraju potrafi przeczytać gazetę.

Czego oprócz przygody i podziwiania imponujących górskich widoków może spodziewać się Brytyjczyk z Manchesteru w trakcie swojej wyprawy? Bólów pleców, kolan, głowy, problemów z więzadłami, bezsenności, zmęczenia, ucisku w klatce piersiowej, nie mówiąc już o niebezpiecznych upadkach z monocyklu. "Najbardziej obawiam się rozrzedzonego powietrza w wyższych partiach gór, silnych podmuchów wiatru oraz otarć i urazów od siodełka. No i oczywiście dystansu oraz długich podjazdów na szczyty" - zdradza DZIENNIKOWI Steve. Na szczęście w Himalajach nie będzie sam: "Jedzie ze mną grupa rowerzystów górskich, którzy też chcą pokonać tę trasę, oraz ekipa wspomagająca do transportowania namiotów, jedzenia, sprzętu biwakowego i naszych rzeczy osobistych."

Reklama

Colligan zapewnia, że jest świetnie przygotowany do swojej wyprawy: "Trenuję co najmniej cztery razy w tygodniu: jazdę po wzgórzach, długą i szybką jazdę po terenie płaskim i długodystansowe wjazdy na wzgórza. Nabijam na liczniku ok. 160 km tygodniowo i 2000 m pod górkę" - chwali się. Trudno zresztą wątpić, że mu się uda, skoro na swoim monocyklu zjechał prawie cały świat.

Uprawiał jazdę po zboczach peruwiańskich wulkanów, Nowej Zelandii, Chinach, Norwegii, Niemczech, Danii. W 24 godz. uwinął się z "Three Peaks Challenge", czyli objechał trzy najwyższe szczyty brytyjskie: szkocki Ben Nevis (1344 m), angielski Scafell Pike (978 m ) i walijski Snowdon (1085 m). Jakkolwiek "muni", czyli (mountain unicycling - górskie wojaże na jednym kółku) to jego największa pasja, Colligan często uprawia też kolarstwo przełajowe. Przepedałował tak m.in. w 800-km wyścigu po urokliwej kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja, a także z Londynu do Paryża.

Dokładną relację z himalajskiej wyprawy na jednym kółku będzie można przeczytać na stronie internetowej www.unicyclesteve.com już w listopadzie a także w następnym numerze pisma "Unicycle Magazine".