Okazuje się, że w 2008 r. turyści (także nasi) spędzili na polskich kempingach 695 tysięcy nocy. Stanowi to zaledwie 1,2 proc. wszystkich nocy przespanych w - jak to określa europejska nomenklatura - turystycznych obiektach zbiorowego zakwaterowania. Podobnie małą popularnością kempingi cieszą się np. w Bułgarii, Estonii i Grecji. Jednak już we Francji i w Luksemburgu wskaźnik ten wynosi 33 proc., a w Danii - aż 43 proc.

Reklama

"W Polsce wakacje pod namiotem kojarzą się z gorszym rodzajem turystyki" - mówi Cezary Molski z Polskiej Organizacji Turystycznej. Pokutują skojarzenia z PRL - że namioty przeciekają, a zamiast łazienki jest jezioro. A że Polacy mają już więcej pieniędzy, to wolą dach nad głową. Szczególnie że ceny noclegów w gospodarstwach agroturystycznych są konkurencyjne wobec cen pola namiotowego.

Tymczasem standard naszych kempingów coraz mniej odbiega od obowiązującego na zachodzie Europy. Minimum to toalety, prąd i woda. Te lepiej wyposażone oferują już bar, saunę i internet.