– Majorkę sprzedaliśmy w 100 proc. Na pozostałych kierunkach pozostało nam około 5 proc. oferty – przyznaje Piotr Czorniej z Exim Tours. By mieć czym handlować, w sierpniu biuro dokupiło miejsca w hotelach i samolotach. – Rozszerzyliśmy ofertę do Egiptu o 5-7 proc. ze wszystkich portów lotniczych, poza Warszawą – tłumaczy.

Reklama

W Triadzie niemalże całkowicie wyprzedane są na przykład takie kierunki, jak Portugalia czy Korfu, bez względu na to, z jakiego portu klient chciałby polecieć. Zostały właściwie pojedyncze miejsca. – Pierwsze wolne miejsce na wyloty z Warszawy i Gdańska do Szarm el-Szejk dostępne są od 29 września, natomiast na wylot z Warszawy do Hurghady dopiero na 1 października – dowiadujemy się w biurze Triada.

Podobnie jest w Scan Holiday. Jak wynika z naszych ustaleń, osoby planujące pobyt w Turcji na początku września będą miały ogromną trudność w realizacji planów. TUI Poland do 15 sierpnia sprzedało 76 proc. oferty na lato 2010. Obecnie szacuje się, że jest to już ponad 80 proc. Tradycyjnie największym wzięciem cieszyła się Turcja (rejon Antalyi czy Izmiru) oraz Egipt. W dalszej kolejności klienci wybierali wyspy greckie, w tym Kretę, Kos czy Rodos, Wyspy Kanaryjskie oraz Maroko, Majorkę i Maderę.

Powoli też wyczerpują się miejsca w Itace, która w tym roku przygotowała najszersza ofertę na rynku. W sumie dostępnych było około 300 tys. miejsc.
– Z ponad 42 tys. miejsc przewidzianych na wrzesień wolnych pozostało około 10 tys. – mówi Piotr Henicz, wiceprezes zarządu Itaki.

Reklama



Drożej niż w czerwcu

Za wycieczkę zapłacimy obecnie przynajmniej o kilkanaście procent więcej, niż gdybyśmy się zdecydowali na jej zakup przed wakacjami. To oznacza, że tygodniowy pobyt w pięciogwiazdkowym hotelu w Egipcie w opcji all inclusive kosztuje obecnie około 2,2 tys. zł od osoby. Cena wyjściowa to 2,9 tys. zł. W lipcu można było upolować taką ofertę w granicach 2 tys. zł. – Pobyt w Grecji w trzygwiazdkowym hotelu proponujemy za około 1,5 zł, a w Tunezji za około 900 zł od osoby – mówi Piotr Czorniej.

Reklama

Wzmożony popyt spowodował, że biura podróży zdecydowały się w ostatnich tygodniach nieco podnieść ceny. Próżno więc szukać ekstrapromocji wycieczek w cenach niższych o 50 proc. od tych podanych w katalogach. A tego z pewnością spodziewała się większa część turystów czekających z urlopem do ostatniej chwili. Rabaty sięgają najwyżej 30 proc., podczas gdy w okresie przedsprzedaży można było kupić wycieczkę z rabatem do 40 proc.

Nie znaczy to, że spóźnialscy nie mają już szans na spędzenie urlopu za granicą. Muszą jednak przygotować się na to, że wybór będzie ograniczony. Przeważają drogie oferty wyjazdów do luksusowych hoteli i krajów znanych z wysokich cen. Mowa o Portugalii, Wyspach Kanaryjskich czy Sycylii, gdzie za pobyt trzyosobowa rodzina musi zapłacić około 10 tys. zł.



Efekt redukcji

To, że wrześniowe wycieczki są już wyprzedane, nie jest niestety oznaką dobrego roku dla branży turystyki wyjazdowej. Szacuje się, że odnotuje ona kolejny spadek obrotów i niewykluczone, że będzie on dwucyfrowy. W 2009 r. wart ponad 3 mld zł rynek skurczył się o 10 proc. Pierwszy kwartał zapowiadał bardzo dobre wyniki. W okresie sprzedaży przedsezonowej first minute rozeszło się ponad 30 proc. oferty. Potem zaczął się dramat: katastrofa smoleńska, pył wulkaniczny, który sparaliżował ruch lotniczy nad Europą, i powodzie. Od kwietnia do połowy czerwca popyt zupełnie zamarł.

Dopiero teraz większość touroperatorów przyznaje, że w tym czasie nie sprzedało prawie nic. Dlatego podejmowano decyzje o cięciu oferty na lato. W pierwszej kolejności z katalogów zniknęły wyjazdy zaplanowane na wrzesień i październik. – Redukcja sięgnęła około 10 proc. naszej oferty. Zmniejszyliśmy przede wszystkim liczbę miejsc do Grecji i Turcji – mówi Piotr Henicz. Co więcej, biuro podjęło w maju decyzję o znaczącej obniżce cen wycieczek na cały sezon. – To sprawiło, że sprzedała się już wtedy duża część ofert na wrzesień i październik – dodaje Piotr Henicz.

Exim Tours przyznaje się do likwidacji 15 proc. oferty do Turcji i Tunezji. Z kolei, jak przyznaje Marek Andryszak, prezes zarządu TUI Poland, z katalogu biura zniknęło w sumie 30 hoteli. Przez te wiosenne decyzje teraz cierpią klienci, którzy do ostatniej chwili zwlekali z kupnem wycieczek, i biura podróży, które muszą turystów odprawiać z kwitkiem.