Skanery zostały zainstalowane w marcu na lotniskach w Rzymie, Mediolanie, Wenecji i w Palermo. Minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni, entuzjastycznie nastawiony do tego projektu, mówił, że to przełom w walce z terroryzmem i zapowiadał, że władze Włoch będą zabiegać o to, by znajdowały się one na wszystkich lotniskach w całej Unii Europejskiej, a także na włoskich dworcach kolejowych. Na skanery wydano 2 miliony euro.

Reklama

Jednak po sześciu miesiącach eksperymentów, kiedy poddanie się kontroli skanerem było dobrowolne, włoski Urząd Lotnictwa Cywilnego (Enac) zapowiedział, że urządzenia te nie pozostaną w portach lotniczych. Szef Urzędu Vito Riggio oświadczył: "Faza eksperymentów ze skanerami ciała nie przyniosła dobrych rezultatów". "Potrzeba dużo czasu, by sprawdzić każdą osobę, więcej niż na ręczne przeszukanie" - wyjaśnił. Ten argument, jego zdaniem, jest decydujący.

Negatywną opinię wydali eksperci z międzyministerialnego komitetu do spraw bezpieczeństwa. Okazało się, że skanerów nie można uznać za niezawodne, przede wszystkim dlatego, że zgodnie z wymogami zachowania prywatności niewidoczne mają pozostać intymne części ciała pasażerów. Tymczasem istnieje ryzyko, że to właśnie one mogą być miejscem ukrycia groźnych substancji i materiałów wybuchowych. Do podobnych wniosków, jak podkreśla "Corriere della Sera", doszli eksperci z amerykańskiego zarządu lotnictwa (Federal Aviation Administration), którzy ostrzegli, że skanery nie eliminują groźby zamachów terrorystycznych.

Dziennik podkreśla, że nie wiadomo, kiedy we Włoszech zapadnie definitywna decyzja o rezygnacji ze skanerów. Ale, jak zauważa, będzie to już tylko potwierdzenie faktycznego stanu rzeczy. W Wenecji i Palermo urządzenia zostały wyłączone. Zdecydowano też o wyłączeniu skanera w Rzymie. Wkrótce nastąpi to w Mediolanie.

Reklama

Skanery zostały zainstalowane we Włoszech wkrótce po tym, gdy w grudniu zeszłego roku alarm w lotnictwie międzynarodowym wywołała próba dokonania zamachu na samolot Delta Airlines, lecący z Amsterdamu do Detroit przez Nigeryjczyka, który ukrył ładunek w spodniach.