Urbański na Kilimandżaro (5895 m n.p.m.) wyruszył 6 lutego, podążając jednym z najpiękniejszych i najrzadziej uczęszczanych szlaków - Machame Router. Tydzień później był już na szczycie. "To była magiczna chwila, czułem wiatr na twarzy i chciałem krzyczeć, nic, tylko krzyczeć" - wspomina student V roku Wydziału Ekonomicznego na Uniwersytecie Gdańskim.

Reklama

Jeśli ktoś myśli, że niewidomy alpinista może być jakimkolwiek kłopotem dla towarzyszy podróży, to jest w błędzie. "Nie było żadnych problemów. Co więcej, dzięki Pawłowi każdy z nas podchodził do wyprawy bardziej na luzie, śpiewaliśmy po drodze, żartowaliśmy. Przez całą drogę nie słyszałam z ust Pawła ani jednego słowa narzekania, skarżenia się. To on nas podnosił na duchu, gdy mieliśmy jakieś kryzysy" - zdradza kulisy wyprawy koleżanka z wyprawy.