Wbrew obiegowej opinii, zwyczaj najprawdopodobniej przywędrował nie ze Stanów, a z Europy. Narodził się w Rzymie w IV wieku. Papież Juliusz I kazał uczcić pamięć św. Walentego, który jako pierwszy pobłogosławił związek między poganinem a chrześcijanką.

Reklama

Obecnie święto szczególnie hucznie obchodzone jest w Stanach Zjednoczonych. Adresatami opatrzonych serduszkami kartek stają się nie tylko drugie połówki, ale wszyscy znajomi obu płci.

Inaczej jest we Francji. Jej mieszkańcy nie uznają walentynkowych kartek, a Dzień Zakochanych obchodzą kameralnie z ukochaną osobą na uroczystej kolacji, w teatrze lub na koncercie. Upominek to klasyka - zwykle jest nim bukiet kwiatów.

W Austrii 14 lutego jest dniem wypełnionym hucznymi ślubami. W miasteczku St. Valentin z wielką pompą przy akompaniamencie orkiestry dętej przejeżdża w dorożkach orszak par młodych. Gratulacje składają im władze miasta we własnej osobie.

Reklama

Inaczej do sprawy podchodzą zwariowani Szkoci. Zamiast hołubić pary i kazać singlom ze łzami w oczach przemykać ciemnymi zaułkami, to samotnym poświęcają szczególną uwagę. No bo po co single mają rozpaczać, skoro mogą odmienić swój los? Na specjalnych imprezach wolni panowie i panie losują partnera na ten wieczór ze specjalnie przygotowanych karteczek.

Kto powiedział, że to na panach musi spoczywać ciężar odpowiedzialności? Z takiego założenia wyszli Japończycy. U nich to płeć piękna musi się postarać i obdarować mężczyznę. Koledze z pracy można podarować słodycze kupione w sklepie, jednak ten jedyny powinien otrzymać słodycze zrobione własnoręcznie.