Staramy się edukować, a nie karać narciarzy łamiących przepisy. Uświadamiamy im, że szkodzą żyjącym tu zwierzętom, a grzywnami karzemy tych najbardziej zatwardziałych, którzy mimo upomnień notorycznie łamią przepisy - powiedział Edward Wlazło.

Reklama

Wśród ukaranych lub upomnianych narciarzy byli także obcokrajowcy: Skandynawowie, Amerykanie, Rosjanie, którzy tłumaczyli, że wyjeżdżali poza trasy, ponieważ nie widzieli oznaczeń w języku angielskim. Zdaniem władz TPN tereny narciarskie w rejonie Kasprowego Wierchu są wyraźnie oznakowane; trasy są przygotowane przez ratraki i oznaczone żółto-czarnymi tyczkami, z piktogramami oraz czytelnymi tabliczkami informującymi o zakazie jazdy poza tak oznakowanym obszarem. TPN nie wyklucza wprowadzenie kolejnych oznaczeń w języku angielskim.

Według władz TPN, narciarze notorycznie wjeżdżają w miejsca strategiczne z punktu widzenia ochrony przyrody, mimo wyraźnych oznakowań. Łamiący przepisy narciarze najczęściej szusują w rejonach Świńskiego Kotła, Suchej Kasprowej i na wschodnich stokach Beskidu.

Jak powiedział specjalista ds. tatrzańskiej fauny Filip Zięba, szczególnie narażone na niesfornych narciarzy są niedźwiedzie i kozice.

Często tuż obok tras narciarskich niedźwiedzie budują swoje gawry. Zdarzało się tak, że niepokojony przez narciarzy niedźwiedź musiał zmienić miejsce zimowego bytowania, a to może być dla niego niebezpieczne. Na stres narażone są także kozice, które spłoszone uciekają w dużej pokrywie śniegu i w znacznym stopniu tracą swoją energię - ocenił Zięba.

Reklama

Zięba powiedział, że w Alpach obowiązują inne zasady ochrony przyrody niż w Tatrach. Tam bowiem nie ma zakazu jazdy na nartach poza wyznaczonymi trasami. - Jednak barierą powstrzymującą miłośników freeridu są odpłatne akcje ratunkowe, za które w przypadku braku ubezpieczenia, narciarz musi zapłacić z własnej kieszeni - zakończył Zięba. Narciarz jeżdżący poza wyznaczonymi trasami na terenie Tatr może zostać ukarany mandatem w wysokości do 500 zł.

Z obserwacji władz TPN wynika, że liczba tzw. freerideowców uprawiających narciarstwo poza trasami w Tatrach zmalała. W analogicznym okresie 2012 roku straż parku wystawiła blisko 80 mandatów, a w 2009 grzywną ukarano ponad 100 narciarzy i pouczono 700 z nich. Przyrodnicy zwracają jednak uwagę, że to nie koniec problemu, ponieważ sezon narciarski w Tatrach nadal trwa.

Oprócz Kotłów Goryczkowego i Gąsienicowego na terenie TPN można uprawiać narciarstwo zjazdowe na północnym stoku Nosala oraz na polach narciarskich na Polanie Chochołowskiej na Kalatówkach i w Suchym Żlebie. Miłośnicy tzw. narciarstwa turowego (skituring - połączenie tradycyjnych biegówek i nart zjazdowych) mogą uprawiać ten rodzaj turystyki na oznakowanych szlakach. Gęsta sieć szlaków narciarskich znajduje się w górnej części Doliny Bystrej, a dokładniej w Dolinie Goryczkowej i Kondratowej. Kolejny szlak to dawna nartostrada prowadząca z Hali Gąsienicowej do Kuźnic. Jeszcze inny zlokalizowany jest w Dolinie Chochołowskiej.