Postanawiamy dotrzeć tam z argentyńskiej stolicy Buenos Aires, położonej po drugiej stronie rzeki La Plata. W tym wypadku słowo "rzeka" – obecne w hiszpańskiej nazwie (Rio de la Plata) jest jednak nieco na wyrost. To po prostu największe na świecie estuarium, czyli poszerzone ujście końcowych odcinków rzek Parana i Urugwaj do Oceanu Atlantyckiego. La Plata wygląda tu po prostu jak morze i przez to właśnie morze postanowiliśmy się przeprawić do Colonii. Podróż wodolotem Buquebus trwa godzinę i 15 minut i kosztuje 75 argentyńskich pesos (ok. 56 złotych). Nie mamy niestety szczęścia i nie możemy podziwiać panoramy Buenos Aires. Podróżujemy bowiem pod koniec września, a na tej półkuli i szerokości geograficznej to początek wiosny, która często przynosi mgły i opady.

Reklama
Spór dwóch królestw

Z portu do centrum miasteczka, liczącego nieco ponad 20 tysięcy mieszkańców, dojść można na piechotę ulicą, wzdłuż której stoi szpaler przepięknych sykomorów. Niska zabudowa, nawierzchnia z nieregularnych kamiennych ciosów, stare latarnie – to wszystko od razu przywołuje skojarzenia, że Colonia musi mieć bogatą historię. A początkowo była to osada założona w 1680 roku przez gubernatora kapitanii Rio de Janeiro Manuela Lobo. Portugalski rządca, zakładając Colonię, chciał podkopać handlową pozycję Buenos Aires, które wówczas było we władaniu Hiszpanii. Nic więc dziwnego, że dwa kraje toczyły przez następne półtora stulecia spory, a miasteczko przechodziło na przemian we władanie dwóch królestw Półwyspu Iberyjskiego. Dopiero w 1828 roku Colonia znalazła się we władaniu Urugwaju. Jednak już wtedy nie miała szans w rywalizowaniu z sąsiednim Buenos, a o dawnej świetności mogła tylko świadczyć dzielnica historyczna (Barrio Historico), która zachowała się w dobrym stanie do czasów dzisiejszych.

I właśnie Barrio Historico, zwane niekiedy na pamiątkę pierwszych osadników La Colonia Portuguesa, jest główną atrakcją tej miejscowości. W 1995 r. dzielnica została nawet wpisana jako jedyny kompleks w całym Urugwaju na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zwiedzanie rozpoczynamy od Puerta de Campo, czyli bramy miejskiej, która stanowi część fortyfikacji otaczających Colonię i biegnącej aż do brzegów La Platy. W okresie wakacji, które przypadają tutaj na grudzień – luty, po miasteczku trudno się poruszać – tylu jest turystów. Przyjeżdżają tu także na weekendy tzw. portenios, czyli mieszkańcy Buenos Aires, którzy kupili sobie na własność domy. My jednak korzystając z przywileju, jaki daje wczesna wiosna, możemy w spokoju oddać się zwiedzaniu. Nikt nie nagabuje nas do kupowania pamiątek, a gdy chcemy wejść do jednej z licznych restauracji, to musimy najpierw poszukać na zapleczu właścicielki.

Reklama



Cierpkie pomarańcze
Reklama

Na Plaza Mayor 25 de Mayo, głównym placu starówki, naszą uwagę przyciągają drzewka pomarańczy. Robimy sobie pod nimi obowiązkowe zdjęcie i oczywiście próbujemy owoców. Są w smaku nieco cierpkie, ale to w końcu nie pora na ich zbieranie. Z placu odchodzi nieduża Calle de los Susprisos (ulica Westchnień). Rzeczywiście jej widok skłania do uniesień – nasz zachwyt budzą stare kolonialne domy zdobione kolorowymi mozaikami i wymyślnymi stiukami. Spodobały się one także filmowcom – widać je m.in. w wielu filmach, m.in. obrazie Marii Luisy Bemberg "De eso no se habla" (O tym się nie mówi), w którym jedną z ostatnich głównych ról zagrał Marcello Mastroianni. Colonia jest także znana w Urugwaju z tego powodu, że znajduje się tu najstarszy kościół w całym kraju – Iglesia Martiz. Budowę świątyni rozpoczęto w 1680 r., ale od tego czasu utraciła ona swój pierwotny charakter ze względu na dwukrotne przebudowy.

Niedaleko od centralnego placu znajduje się także Convento de San Francisco, ruiny XVII-wiecznego zgromadzenia pod wezwaniem św. Franciszka Ksawerego. Na terenie kompleksu w połowie XIX wieku wybudowano latarnię morską, która ułatwiała statkom nawigację na płytkich wodach La Platy. Wtedy też miejscowi żeglarze zaczęli mówić o tamtejszej Faro (z hiszp. latarnia morska), że "Colonia tiene ojos al mundo" (Colonia ma oczy zwrócone na świat). Pieniądze na budowę latarni udało się zebrać dzięki podatkom nakładanym na statki przypływające do miejscowego portu. Gdy po dwóch latach od rozpoczęcia prac w 1857 r. wieżę ukończono, to informacja o tym wydarzeniu trafiła na czołówki największych gazet w Ameryce Południowej, a także w Europie. Kupcy nie musieli się już obawiać, że ich statki pełne towarów nie poradzą sobie z mieliznami estuarium.

Byki, wyścigi i kasyno

Okolice Colonii zachęcają turystów od odwiedzin. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Real de San Carlos, miejscowość nazwana na cześć Karola III, króla Hiszpanii (którego żoną była notabene księżniczka polska Maria Amalia Wettyn, córka króla Augusta III Sasa). Real de San Carlos sławę zyskało na początku XX wieku, kiedy argentyński przemysłowiec chorwackiego pochodzenia Nicolas Mihanović wybudował 10-tysięczną arenę do walk byków, boisko do gry w pelotę, hotel z kasynem z własną elektrownią oraz tor wyścigów konnych. Wkrótce jednak cały kompleks podupadł. Najpierw w 1912 r. straciła rację bytu arena, gdy władze Urugwaju zakazały organizowania walk byków, a w 1917 r. władze argentyńskie nałożyły podatek na każdą łódź płynącą do Colonii, co przyczyniło się do upadku kasyna.



WARTO WIEDZIEĆ

Wizy

Polacy nie potrzebują wizy do Urugwaju. W celach turystycznych mogą przebywać w tym kraju do 90 dni.

Jak się dostać?

Do Colonia del Sacramento dostaniemy się z Buenos Aires wodolotem w ciągu 1 godz. 15 min. Prowadzi tutaj także bardzo dobra droga z Montevideo. Podróż autokarem zajmuje 2 godz.

Co jeść?

W dzielnicy historycznej znajdziemy bez problemu restauracje na każdą kieszeń. El Viejo Galeon (róg 18 de Julio i Ituzaingo) serwuje klasyczne dania urugwajskie. Znajdziemy tu m.in. chivito (bułka ze kotletem wołowym z warzywami, frytkami oraz obowiązkową ensalada rusa – sałatką rosyjską), churrasco (klasyczne steki wołowe) czy też zupy z ogonów wołowych.

Gdzie spać?

Na zwiedzanie Colonii wystarczy nam jeden dzień. Jeśli jednak chcemy napawać się atmosferą historycznego miasteczka, to najlepszym hotelem w mieście jest La Posada del Gobernador, ulica 18 de Julio 205. Dwójka kosztuje 80 dolarów.

Muzea

Na Plaza Mayor znajdują się dwa: Museo Portugues (portugalska architektura, wyposażenie wnętrz oraz... mundury wojskowe) i Museo Municipal (obrazki z życia codziennego portugalskich i hiszpańskich kolonii). W Museo Espaniol obejrzymy stare mapy Ameryki Południowej.