Chodzi o dzieło rzeźbiarza Martina Kippenbergera, z którego na skutek "sprzątania" odpadła farba warte jest około 3,5 miliona złotych. Sprzątaczka Museum am Ostwall w Dortmundzie potraktowała najdroższe dzieło kolekcji miotłą i ścierką, bo "nie zdawała sobie sprawy z tego, że to sztuka".

Reklama

Rzeźba "Kiedy zaczyna kapać z sufitu" ("Wenn's anfängt durch die Decke zu tropfen ") Martina Kippenbergera jest częścią kolekcji Museum am Ostwall w Dortmundzie. To drewniana, pokryta farbą konstrukcja, sprawiająca wrażenie skleconego pospiesznie rusztowania. Pod nią artysta umieścił miskę, w której farbą namalował strugi imitujące ślady po deszczu.

Dzieło imituje ślady po deszczu tak realistycznie, że sprzątaczka wzięła je za kurz i brud i starła je ścierką. Dodatkowo zamiotła ślady wokół rzeźby. Przedstawiciele muzeum zapewniają, że nie jest możliwe przywrócenie oryginalnego stanu dzieła. Jednocześnie poinformowano, że wszyscy pracownicy porządkowi wiedzą o zakazie zbliżania się do obiektów muzealnych na odległości kilkunastu centymetrów.

AP / Mike Siepmann

Jak przypomina Guardian, to nie pierwszy przypadek, gdy gorliwe ekipy sprzątające nie poznały się na sztuce nowoczesnej. Ponad 20 lat temu oku jedna z "tłustych" prac tworzonych przez Josepha Beuysa - zdobiący ścianę kawałek masła, wyceniany na 400 tys. euro (1,7 mln złotych) został zmyty mopem przez dozorcę Akademii Sztuk Pięknych w Düsseldorfie.

Reklama

W 2001 roku sprzątaczka zniszczyła dzieło Damiena Hirsta. Butelki, popielniczki i filiżanki po kawie miały reprezentować jego życie. Wylądowały w koszu.