To przede wszystkim poważny problem dla młodych bezrobotnych Hiszpanów, dla których Brazylia w ostatnich latach stała się jednym z najatrakcyjniejszych kierunków migracji zarobkowej.
Hiszpania ma obecnie najwyższe bezrobocie w Unii Europejskiej – 23 proc. Odsetek młodych osób bez pracy jest jeszcze bardziej uderzający – prawie 50 proc. W połowie lutego 60 proc. Hiszpanów w wieku produkcyjnym deklarowało, iż mogłoby wyjechać z kraju w poszukiwaniu pracy (pod koniec 2011 r. było to 42 proc.). I nie są to tylko puste słowa – w ubiegłym roku z Hiszpanii wyemigrowało ponad pół miliona osób, a od 2008 r. opuściło ją na stałe 300 tys. osób w wieku od 18 do 25 lat.
Brazylia była dotychczas drugim (po Argentynie) najważniejszym kierunkiem hiszpańskiej emigracji w Ameryce Łacińskiej. Jej główne zalety to kulturowa bliskość, podobny język i przede wszystkim imponujące zarobki. W przypadku menedżerów czy specjalistów płace są tam wyższe niż w USA czy Europie. W 2011 r. Brazylia wydała 40 tys. pozwoleń na pracę dla Hiszpanów. O 10 tys. więcej niż w 2010 r. Ale według ekspertów to tylko wierzchołek góry lodowej – na czarno może pracować nawet kilkakrotnie więcej imigrantów. To właśnie w nich są wymierzone nowe brazylijskie przepisy. Od 2 kwietnia każdy hiszpański „turysta” będzie musiał spełnić dodatkowe warunki, żeby dostać się na terytorium Brazylii. Na lotnisku służby imigracyjne sprawdzą, czy ma co najmniej 80 euro na każdy dzień pobytu, potwierdzoną i opłaconą rezerwację hotelu, paszport ważny co najmniej pół roku i bilet powrotny z wpisaną datą. Ci, którzy chcą się zatrzymać w prywatnych mieszkaniach, będą musieli mieć przy sobie zaproszenie od gospodarza potwierdzone przez notariusza.
Mimo że nowe wymagania będą obowiązywać tylko Hiszpanów, brazylijskie MSZ w krótkim uzasadnieniu stwierdziło, że przepisy... nie są w nich wymierzone. Według Antonia Patrioty, szefa brazylijskiej dyplomacji, regulacje odzwierciedlają jedynie (stosowaną również przez UE) zasadę wzajemności w regulacjach emigracyjnych. Hiszpański MSZ na afront zareagował pojednawczo i ograniczył się do stwierdzenia, że relacje między dwoma krajami są „znakomite”. Nie ma zresztą innego wyjścia – w przeciwieństwie do niej. Brazylia jest krajem zyskującym na znaczeniu. Dowodem jest to, że w zeszłym roku stała się szóstą największą gospodarką świata, a w najbliższych latach zorganizuje dwie wielkie imprezy sportowe – mistrzostwa świata w piłce nożnej (2014) i letnie igrzyska olimpijskie (2016).
Reklama