Gdzie w podróż na dwóch kółkach? Kraje najbardziej przyjazne rowerzystom
1 Dania jest świetna. Po prostu. Po samej Kopenhadze można za darmo korzystać z rowerów miejskich, a 1/3 mieszkańców dojeżdża do szkoły i pracy właśnie na dwuśladach. Zwykłe wypożyczalnie naliczają sobie około 10-12 euro za dzień, ale wiele kempingów oferuje taniej. Bornholm już od lat uchodzi za raj dla cyklistów. Na południu łatwo się jeździ, bo teren jest płatki, środkowa część gwarantuje wspaniałe ścieżki przez tereny zielone, a na północy możemy się trochę mocować z podjazdami, ale nie są zbyt trudne i frajda zjazdu z pagórków pozwala szybko zapomnieć o zmęczeniu. Dla rowerzystów atrakcyjna pozostaje północ Jutlandii z wrzosowiskami i samotnie wznoszącymi się w słońcu wieżami i latarniami morskimi. Uwzględniając darmowe rowery miejskie i ofertę City Break Kopenhaga z tanimi lotami i sprawdzonymi noclegami – to najkorzystniejsza opcja na rowerowe wakacje!
Shutterstock
2 Do tej pory pojawiały się kraje o płaskim terenie, ale to nie znaczy że Włochy, których 3/4 terenu można śmiało nazwać górzystym są równie atrakcyjne dla rowerzystów, choć w zupełnie inny sposób. Przede wszystkim Alpy i Dolomity mają doskonale wytyczone trasy rowerowe, zwłaszcza wzdłuż Szlaku Środkowoeuropejskiego biegnącego od północy na samo południe. Ulubionym regionem Włochów kochających rowery jest Jezioro Garda. Warto polecić te okolice ze względu na świetne kempingi, które czasem udostępniają rowery bezpłatnie. Tym, którzy obawiają się, że nie wystarczy im kondycji na górskie wycieczki polecamy Nizinę Padańską – przy okazji możemy zwiedzić kilka miast i zakończyć wycieczkę już bez rowerów w Wenecji.
Shutterstock
3 Francja ma bardzo bogatą tradycję rowerową i najbardziej prestiżowy wyścig kolarski świata – Tour de France. Mamy dwa wyobrażenia Francuzek – jedno, w którym popija karę au lait przy croissancie, drugie, w którym jedzie na damce z koszem pełnym kwiatów. Raczej się rozczarujemy pod tym względem, ale faktem jest, że tu także uwielbia się rowery. Zarówno północ kraju, z chłodniejszym klimatem jak i górzyste południe idealnie nadają się do uprawiania kolarstwa. W zasadzie trudno wyobrazić sobie lepszy sposób zwiedzania Prowansji niż jazda krętymi dróżkami od jednego miasteczka na wzgórzu do drugiego w dolinie i trzeciego nad rzeką. Jeżeli trafimy tam na przełomie czerwca i lipca, nie rozczarują nas pola lawendy – na żywo wyglądają jeszcze piękniej i pachną oszałamiająco. Ze względów krajobrazowych poleca się często trasę od masywu Luberon do Mont Ventoux, świętej góry wyścigu Tour de France. Nie jest najłatwiejsza, ale nigdy nie zapomnicie tych pięknych okolic.
Shutterstock
4 Belgia dogania Danię i Holandię. Jej dużą zaletą jest płaski teren, który pozostaje jednak dość malowniczy. Zobaczymy w Belgii wiele małych miasteczek i wiosek, których nie pomylimy z żadnymi innymi na świecie. Śmiało można zorganizować wielodniową wycieczkę Szlakiem Pielgrzymim lub wzdłuż wybrzeża, albo zdecydować się na jednodniową wycieczkę po urokliwych okolicach między Heist a Burgią. Przy okazji można popływać lub wyleżeć się na plaży w Knokke, największym kurorcie Belgii. Ponadto w Brukseli mieści się siedziba Europejskiej Federacji Cyklistów.
Shutterstock
5 W gorącej Hiszpanii też cykliści znajdą sposób na realizowanie swoich pasji, zwłaszcza gdy zrobią to wiosną lub jesienią, kiedy nie ma wykańczających upałów. Wydawałoby się, że temperamentni Hiszpanie jako kierowcy nie będą lubić cyklistów – jest jednak zupełnie odwrotnie. Kultura jazdy jest na wysokim poziomie. Drogi rowerowe są przede wszystkim w miastach, warto wśród nich wyróżnić świetną i rozwiniętą infrastrukturę Barcelony. Można też uprawiać kolarstwo górskie w Pirenejach i w Andaluzji. Wybrzeże od strony Morza Śródziemnego jest dobrze przygotowane dla rowerzystów, jest też całkiem sporo wypożyczalni, zwłaszcza przy kempingach i hotelach.
Shutterstock
6 Z kolei w Norwegi sezon rowerowy wygląda inaczej: właśnie latem panują najlepsze warunki na jazdę rowerową. Oslo ma już niezłą bazę rowerów miejskich, dzięki którym poznawanie miasta robi się przyjemniejsze. Smartcard kosztuje około 70 NOK i można ją dostać w punktach informacji turystycznej. Nie trzeba zostawiać depozytu jak w Amsterdamie, ale trzeba podać numer karty kredytowej. Co trzy godziny należy „oddawać” rower na specjalny parking (jest ich wiele w całym mieście), więc jak tylko się odbijemy, możemy brać kolejny i dalej zwiedzać. Warto wiedzieć, że w Norwegi odbywa się ciekawy wyścig wytrzymałościowy Artic Race of Norway. Ci, którzy nie są aż tak skorzy do wysiłku, powinni wybrać się na trasę Rallarvegen z Geilo do Voss. Jej początek biegnie po górskim płaskowyżu, a kończy się przy malowniczych fiordach. Tanie loty do Norwegii pozwalają na wydanie około 200 zł na transport swojego jednośladu. Przyda się to, jeżeli chcemy przejechać się wzdłuż jednego z najpiękniejszych wybrzeży świata.
Shutterstock