Środki na pokrycie strat klientów powinny pochodzić z gwarancji wykupionej przez touroperatora. Niestety seria bankructw z ostatnich dwóch miesięcy pokazała, że tak nie było. Ubezpieczenie nierzadko nie starczało na pokrycie kosztów sprowadzenia Polaków do domu, nie mówiąc już o oddaniu pieniędzy za wycieczki, które w ogóle nie doszły do skutku.

Reklama
W takiej sytuacji można domagać się pokrycia strat przez państwo. Dlaczego? Ponieważ to ono powinno dopilnować, aby interesy obywateli były w pełni zabezpieczone – wyjaśnia Jan Korsak, ekspert rynku turystycznego. Tak wynika z dyrektywy. W jego ocenie władze nie zadbały o odpowiedni poziom ubezpieczeń.
Resort finansów nie poczuwa się do odpowiedzialności. Uważa, że zrealizował wymogi unijnej dyrektywy, bo zostało przyjęte odpowiednie rozporządzenie. To biura nieodpowiednio je stosują i dlatego gwarancje firm ubezpieczeniowych były zbyt niskie. Jednak w ocenie Jerzego Martiniego z kancelarii Martini i Wspólnicy poszkodowani mogą wystąpić na drogę sądową. – Sąd określi, czy istniał bezpośredni związek pomiędzy kłopotami biur i ich klientów a sposobem implementacji dyrektywy – twierdzi.