Opowiadając o swej pracy Damian mówi nam:
W Bieszczadach fotografuję już od bardzo dawna. 3 lata temu zdecydowałem się pokazać swoje prace publicznie – w internecie. Założyłem wtedy profil „Dzikie Bieszczady”, a także stronę www.DzikieBieszczady.pl.

Reklama

Zapytany ile czasu poświęcił na realizację zdjęć, Damian relacjonuje :
Zdjęcia do filmu pochodzą z ostatnich 3 lat, co ma związek z chęcią pokazania, ile ciekawych sytuacji udało mi się uchwycić od momentu uruchomienia „Dzikich Bieszczad”. Łącznie, w tym okresie spędziłem w terenie około 9 miesięcy. W filmie wykorzystałem zaledwie 1% tego, co udało mi się zarejestrować. Miałem przyjemność poruszania się po najdzikszych, niedostępnych dla turystów zakątkach polskich Bieszczad, zarówno na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, jak i Lasów Państwowych.

- Ten czas obfitował w wiele niesamowitych spotkań z najrzadszymi gatunkami zwierząt - opowiada nam Olawski. - W ostatnim czasie filmowałem i obserwowałem na przykład gody niedźwiedzi. 7 dorosłych osobników przebywało w odległości około 15-20 metrów ode mnie. Słyszałem, jak ryczą, a nawet jak mlaskają jedząc. Sama obserwacja takiej ilości niedźwiedzi jest unikatowa, tym bardziej jej uwiecznienie. Było też sporo bliskich i niespodziewanych spotkań z tymi drapieżnikami, gdy albo one natykały się na mnie, albo ja na nie.

- Wiele z kadrów wymagało sporej cierpliwości. Czasem trzeba było czatować w lesie nieprzerwanie nawet tydzień - mówi pytany o szczegóły pracy fotograf - Podczas ostatniego rykowiska jeleni uruchomiłem turystyczną nawigację, żeby sprawdzić, ile kilometrów przemierzam pieszo poza szlakami. Średnia z 10 dni, to było ponad 20 km, więc łącznie przeszedłem w tamtym czasie ponad 200 km z bardzo ciężkim sprzętem na plecach. Oczywiście nie każdy wyjazd obfituje w tak intensywny marsz.

Reklama

Oto efekt pracy Damiana Olawskiego.

Trwa ładowanie wpisu