Przed O'Bradym Antarktydę przemierzyło kilku śmiałków, ale albo korzystali z pomocy w postaci uzupełnianych zapasów albo z urządzeń (np. specjalnych latawców) ułatwiających posuwanie się naprzód.

Zmagania podróżnika zamieszkałego w Portland w stanie Oregon, z dotkliwym zimnem, trudnym terenem i własną słabością śledziła w internecie w czasie realnym rodzina, przyjaciele i fani.

Reklama

O szczęśliwym zakończeniu wyprawy poinformowała żona O'Brady'ego, Jenna Besaw. Jak relacjonowała mąż zadzwonił i powiedział wyczerpany, ale szczęśliwy: "Zrobiłem to!.

- To był bardzo emocjonalny telefon. Wydawał się przepełniony miłością i wdzięcznością, a naprawdę chciał powiedzieć: "Dziękuję wam wszystkim" – mówiła Besaw.

Reklama

Przez całą drogę O'Brady dokumentował wyprawę na swojej stronie w Instagramie. W środę napisał, że ostatnie 129 km pokonał za jednym zamachem, aby osiągnąć metę; zabrało mu to 32 godziny nieprzerwanego marszu.

"Ostatnie 32 godziny była największym wyzwaniem w moim życiu, ale szczerze mówiąc były też najszczęśliwszymi chwilami, jakich kiedykolwiek doświadczyłem" - napisał.

O'Brady rozpoczął swoją wyprawę 3 listopada. Ciągnął, przeważnie pod górę, sanie z zapasami i sprzętem ważące 170 kg. Jak relacjonował najbardziej męczące i frustrujące było pokonywanie niezliczonych wałów i wydm śnieżnych utworzonych przez wiatr.

"Wiele razy miałem dość i rozważałem rezygnację. Pewnego dnia czułem się tak wyczerpany i samotny, że byłem bliski zrezygnowania. Ale wtedy przypomniałem sobie słowa otuchy otrzymane od tak wielu ludzi i zmobilizowałem się do dalszego marszu" - napisał na Instagramie.

W 2016 r. brytyjski badacz Henry Worsley podjął podobną próbę, ale zmarł z wyczerpania przed końcem podróży. Jego przyjaciel Louis Rudd obecnie próbuje pokonać Antarktydę śladami Worsley'a, aby uczcić jego pamięć. Chciał tego dokonać przed O'Bradym, ale nie udało mu się.

Reklama

Amerykanin zamierza poczekać aż Rudd osiągnie metę.

Polski podróżnik i polarnik Marek Kamiński jako pierwszy zdobył oba bieguny Ziemi w ciągu jednego roku bez pomocy z zewnątrz. 23 maja 1995 roku wraz z Wojciechem Moskalem dotarł na biegun północny a 27 grudnia 1995 roku zdobył samotnie biegun południowy.