O postawieniu we wtorek turyście z Łodzi zarzutów poinformował PAP oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku asp. szt. Mariusz Chrzanowski. Jak wyjaśnił, zarzut dotyczy art. 77 par. 1 kodeksu wykroczeń czyli "niezachowywania ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia". Naruszenie tego artykułu może być karane ograniczeniem wolności, grzywną do tysiąca zł albo naganą.

Reklama

Chrzanowski dodał, że mężczyzna przyznał się do zaniedbania, a wniosek o jego ukaranie trafi do sądu. Mężczyzna został też zobligowany do dostarczenia dokumentacji potwierdzającej legalność posiadania gadów, czyli dokumentów potwierdzających ich rejestrację – powiedział PAP Chrzanowski.

Wyjaśnił też, że mężczyzna jest mieszkańcem Łodzi, do Gdańska przyjechał jako turysta i zabrał z sobą zwierzaki. Nie zachował ostrożności, przez co węże opuściły klatkę – dodał.

Dużego węża boa dusiciela znalazła w poniedziałek wieczorem w namiocie rozstawionym na terenie kempingu przy ul. Wydmy w Gdańsku turystka z Czech. Kobieta spędzała urlop w Gdańsku z partnerem i dwójką dzieci. Gdy weszła do namiotu, natknęła się na gada leżącego pomiędzy należącymi do rodziny torbami.

Reklama

Przerażona kobieta wszczęła alarm. Na miejsce przybyli policjanci, strażnicy miejscy, strażacy oraz lekarz weterynarii, który na zlecenie Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku zajmuje się zwierzętami egzotycznymi.

Gad, który – jak się okazało, miał około 180 cm długości, został złapany. Kierując się wskazówkami kierownika kempingu i innych osób przebywających na terenie ośrodka, lekarz sprawdził też namiot sąsiadujący z tym należącym do czeskiej rodziny. Tam w drewnianej skrzynce był jeszcze jeden wąż, mniejszy, o długości ok. 40 cm – poinformował rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku Wojciech Siółkowski dodając, że także ten gad został złapany przez weterynarza.

Oba gady zostały przewiezione do ośrodka weterynarii. Właściciel odzyska je dopiero, gdy przedstawi dokumenty poświadczające, że posiada je legalnie.

Reklama

Niedługo po tym, jak schwytano oba węże, na kempingu zjawił się ich właściciel. Policjanci zobligowali go do stawienia się we wtorek na komisariacie, gdzie przedstawiono mu zarzuty.