Gdy pierwszy raz przypłynęłam łodzią na Synaj, nocowałam w campingu pod gołym niebem (na jego miejscu jest dziś luksusowy kurort), przy plaży stało zaledwie kilka skromnych hoteli. Pielgrzymki wzdłuż szlaków biblijnych były rzadkością, ale i prawdziwie mistycznym przeżyciem.

Reklama

Mnisi z klasztoru św. Katarzyny oprowadzili mnie dokładnie po swym przybytku z szacunku dla egzotycznej wówczas Polski. Nie było tu lotniska z prawdziwego zdarzenia, nie lądowały czartery, drogi usiane były patrolami wojskowymi. Dziś wygląda to zupełnie inaczej: polscy turyści odwiedzają masowo południową część Półwyspu Synajskiego, korzystając z częstych i niezbyt drogich przelotów czarterowych do Sharm el Sheikh, a wspinaczka na Górę Mojżesza stanowi jedną z atrakcji turystycznych.

Nie ma co narzekać na komercję i tłumy, wszak ten surowy ląd odwiedzany był od zarania dziejów. Stanowił rodzaj pomostu między Morzem Czerwonym i Śródziemnym, między Europą i Azją.

Drogą Mojżesza

Zdjęcia palm i kwiatów reklamujące Synaj pochodzą z ogrodów hotelowych bo przecież na półwyspie roślinności nie ma jak na pustynię przystało. Poza kurortami to wypalone pustkowie.

Reklama

Wzdłuż jego zachodniego wybrzeża podążali Izraelici po wyjściu z Egiptu. Archeolodzy i bibliści nadal nie wiedzą, jaki był to dokładnie szlak.

Mojżesz znał Synaj jeszcze przed ucieczką z Egiptu, gdy podczas wypasu owiec zawędrował w głąb pustyni i ukazał mu się Bóg. Wówczas prorok usłyszał, że ma przewodzić ludowi izraelskiemu w jego wędrówce do ziemi obiecanej. Tak się stało. Podczas przeprawy „wyciągnął Mojżesz rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce. Egipcjanie uciekając biegli naprzeciw falom i pogrążył ich Pan w środku morza" (Wj 14, 27). Naukowcy do dziś spierają się, w którym miejscu mogło to nastąpić. Przewodnicy pokazują też oazę, która wyrosła na jałowej ziemi po tym, jak zgłodniali i szemrzący Izraelici otrzymali mannę z nieba i wodę ze skały. To jednak kolejna hipoteza, bo przecież nie znamy dokładnych danych topograficznych tamtych wydarzeń.

Reklama

Najważniejszym miejscem wędrówki była góra Horeb, choć do końca nie wiadomo, czy to na pewno ta, którą dziś nazywa się Górą Mojżesza (2285 m n.p.m.), a która w Biblii widnieje jako góra Synaj. Tu prorok ponownie spotkał Boga i usłyszał zapewnienie, że jeśli naród wybrany dotrzyma przymierza, stanie się „królestwem kapłanów i ludem świętym" (Wj 19, 6). Potem wśród piorunów dokonał się przełomowy moment przymierza - Mojżesz otrzymał kamienne tablice z Dziesięcioma Przykazaniami.

Sześć wieków później miejsce to odwiedził prorok Eliasz, który schronił się tu przed gniewem królowej Jezebel. Niedaleko góry Mojżesza znajduje się pieczara, w której - jak podaje Pierwsza Księga Królewska - Eliasz rozmawiał ze Stwórcą. Pielgrzymują tu wyznawcy judaizmu, chrześcijaństwa i islamu.

Klasztor na pustkowiu

W 330 r. cesarzowa Helena - matka Konstantyna - ufundowała tu kościółek, zaś cesarz Justynian w VI w. rozbudował go, postawił kaplicę i klasztor pod wezwaniem św. Katarzyny, koptyjskiej męczennicy z Aleksandrii. Od tamtych czasów nie zmieniło się tu wiele dzięki staranności mnichów prawosławnych oraz protektoratom: najpierw samego Mahometa (kopia dokumentu przechowywana jest w klasztorze), potem arabskich kalifów, tureckich sułtanów, Napoleona i UNESCO.

Budowla klasztorna uczepiona skalnego zbocza, otoczona masywnymi granitowymi murami sprzed 13 wieków idealnie wtapia się w tło spalonych słońcem gór. Najpiękniejszą jej częścią jest bazylika z bizantyjskimi pamiątkami i biblioteka z bezcennymi rękopisami. Tylko zbiory watykańskie mają większą liczbę manuskryptów. Za najcenniejszy skarb uchodzi 12 kart Kodeksu Synajskiego z IV w. - najstarszego rękopisu Nowego Testamentu (pozostałe części znajdują się w Londynie, Lipsku i Petersburgu).

Poza murami klasztornymi wznosi się kaplica św. Tryfona, gdzie składowane są kości zmarłych zakonników i pustelników według podziału anatomicznego: w jednym miejscu czaszki, w innym kości nóg, rąk itd. Po sąsiedzku mnisi uprawiają ogród z drzewami oliwnymi, wiśniami i warzywami. Na dziedzińcu, tuż przy ścianie cerkwi stoi studnia, przy której Mojżesz spotkał swą przyszłą żonę Seforę. Nadal bije tu źródło.

Najważniejszym i najświętszym miejscem klasztoru i całego Synaju jest Kaplica Krzewu Gorejącego. Jego korzeni chroni czasownia (miejsce modlitwy przed liturgią prawosławną), do której turyści nie mają wstępu. Odnogę krzewu oglądają na zewnątrz, słuchając opowieści o tym, jak wielokrotnie - bez powodzenia - próbowano rozmnożyć tę roślinę.

W obrębie klasztoru stoi niewielki XI-wieczny meczet; to ewenement na skalę światową i niebywały dowód ekumenizmu. Jan Paweł II, który odwiedził klasztor w 2000 r., wypowiedział tu znamienne słowa: „Wiatr, który wieje z Synaju, niesie ze sobą usilne zaproszenie do dialogu miedzy uczniami wielkich religii monoteistycznych".

Królestwo koralowe

Półwysep Synajski zajmuje ponad 61 tys. km kw., zamieszkuje go 200 tys. ludzi, co jak na prawidła egipskie jest liczbą niewielką. Większość tubylców porzuciła swe dotychczasowe zajęcia i zajęła się biznesem turystycznym. Kurorty w Sharm, Tabie, Nuweiba, Dahab są magnesem dla spragnionych słońca, kąpieli i nurkowania. Hotele, restauracje, kawiarnie, sklepiki, biura turystyczne wciskają się w każdą wolną jeszcze przestrzeń w południowym pasie między kanałem Sueski i Aqaba. Tutejsze rafy koralowe porównywane są do australijskich, nie trzeba więc lecieć na drugi koniec świata, by je podziwiać. Najpiękniejsze baśniowe ogrody koralowców znajdują się w podwodnym parku narodowym Ras Mohamed. Przy plażach i w hotelach działają bazy nurkowe, szkółki, wypożyczalnie. Nurkowe safari, nurkowania głębokie, jaskiniowe, nocne, odkrywanie wraków, podwodne fotografowanie, windsurfing albo tylko pływanie w masce i płetwach - do wyboru do koloru. W nocy zaś warto spojrzeć w rozgwieżdżone niebo i wsłuchać się w wiatr, który wieje z Synaju. Ponoć słychać w nim niebiański śpiew św. Katarzyny.