Przed wyruszeniem w podróż obowiązkowo należałoby przeczytać taryfy i regulaminy przewoźników, bo kolejarze w dokumentach tych ukryli parę przykrych niespodzianek.
Zdziwi się z pewnością ktoś, komu zdarzało się, jadąc pociągiem PKP Intercity z biletem upoważniającym do podróży w drugiej klasie, zajmować miejsce w pierwszej, a następnie grzecznie dopłacał konduktorowi różnicę w cenie. Jeśli spróbuje zrobić to np. w pociągu „Norwid” z Krakowa do Warszawy, przyjemność będzie go kosztowała dodatkowe... 650 zł. Będzie to kara za jazdę na gapę. Dlaczego? Bo „Norwid” to pociąg TLK, a bezkarnie dopłaty można dokonać tylko w pociągach klasy Ex i EIC. W TLK trzeba natychmiast znaleźć konduktora i zgłosić mu brak biletu. Przewoźnik tłumaczy to tym, że Ex i EIC mają mniej przystanków niż TLK.
Sama kwota kary też może zaskoczyć, bo jest o 100 zł wyższa niż w ubiegłym roku. Dla porównania nowa kara w Przewozach Regionalnych wynosi 200 zł. PKP IC wyjaśniają, że opłata dla gapowicza stanowi 50-krotność ceny najtańszego biletu. – Dzisiaj to 13 zł. Pomnożone przez 50 daje właśnie 650 zł. Opłata ta ustalana jest na podstawie rozporządzenia ministra infrastruktury – mówi Beata Czemerajda z PKP Intercity.
Dodatkowe utrudnienia w pociągach tego samego przewoźnika dotyczą płatności. W Ex i EIC można zapłacić konduktorowi kartą płatniczą albo kredytową, a w TLK – nie. Jak usłyszeliśmy, PKP IC planują wyposażenie wszystkich drużyn konduktorskich w przenośne terminale, tylko na razie nie chcą powiedzieć, kiedy to zrobią.
Reklama
Co do zwyczajów związanych z wsiadaniem do pociągu – dobrze wiedzieć, że Przewozy Regionalne w drugiej połowie 2012 r. wprowadziły obowiązek korzystania z pierwszych drzwi dla wszystkich pasażerów niemających biletu (np. w Kolejach Mazowieckich taki przepis obowiązuje od lat). W innym razie płaci się ekstra 200 zł.
Reklama
Są jeszcze dodatkowe opłaty za wystawienie biletu w pociągu. W Kolejach Wielkopolskich od 1 stycznia jest to 8 zł, czyli dwukrotność najtańszego biletu. Przewoźnik uważa, że pasażer nie powinien mieć problemów z zakupem biletu w kasach. Dla przykładu opłata za wydanie biletu u konduktora w Kolejach Mazowieckich wynosi 4 zł. W Kolejach Śląskich jest tej samej wysokości, ale jeśli na danej stacji nie ma kasy przewoźnika, nie jest pobierana – pod warunkiem że wejdzie się do pociągu pierwszymi drzwiami.
Niemiłą niespodzianką jest od 1 stycznia różnicowanie przez Przewozy Regionalne cen pociągów InterRegio i RegioExpress. Wcześniej w taryfie od 280 do 320 km – np. z Warszawy do Katowic – w obydwu płaciło się jedną cenę: 49,50 zł. Teraz pasażerowie InterRegio muszą wydać 53,90 zł, a RegioExpress – 59,90 zł. Dlaczego? – Składy RegioExpress są w większości złożone z nowoczesnych, klimatyzowanych wagonów z darmowym dostępem do internetu. Dlatego postanowiliśmy zróżnicować ceny – tłumaczy Kamil Migała z Przewozów Regionalnych.