Samolotem etiopskich linii lotniczych Ethiopian Airlines, który rozbił się w niedzielę niedaleko stolicy kraju Addis Abeby, mogły podróżować osoby, które miały wziąć udział w sesji Zgromadzenia Środowiskowego ONZ (UNEA) w Nairobi - podaje Associated Press.

Reklama

Linie lotnicze poinformowały, że w katastrofie zginęli pasażerowie z 35 krajów. MSZ w Warszawie potwierdził, że wśród ofiar było dwóch Polaków."Niestety, smutna i tragiczna wiadomość. W katastrofie lotniczej w Etiopii, która miała miejsce dziś rano, zginęło dwóch Polaków. RiP. Niech Pan Bóg ma w opiece Najbliższych naszych nieżyjących Rodaków. Niech doda im sił potrzebnych do przetrwania trudnych chwil" - napisał prezydent.

Wcześniej Andrzej Duda w depeszy kondolencyjnej do prezydent Etiopii Sahle-Work Zewde przekazał wyrazy głębokiego współczucia wszystkim, którzy w katastrofie stracili swoich bliskich. "Śmierć pasażerów okrywa żałobą nie tylko państwa, z których pochodzą, ale całą wspólnotę międzynarodową" - podkreślił

Według opublikowanej przez linie listy pasażerów samolotem podróżowało: 32 obywateli Kenii, 18 – Kanady, dziewięciu – Etiopii, po osiem osób z Włoch, Chin i USA, siedem z Wielkiej Brytanii i siedem z Francji, sześć z Egiptu, pięć z Niemiec, cztery z Indii i cztery ze Słowacji, troje Austriaków, troje Szwedów, troje Rosjan, dwóch Polaków, dwóch Marokańczyków, dwóch Hiszpanów oraz dwóch Izraelczyków.

Reklama

Na pokładzie było też po jednej osobie z Belgii, Irlandii, Indonezji, Somalii, Norwegii, Serbii, Togo, Mozambiku, Rwandy, Sudanu, Ugandy, Arabii Saudyjskiej, Dżibuti, Nepalu, Nigerii i Jemenu. Jedna osoba podróżowała z paszportem ONZ. Udostępniona przez linie lista obejmuje 150 z 157 osób znajdujących się na pokładzie.

Znany na świecie archeolog z Sycylii Sebastiano Tusa jest jedną z ośmiu włoskich ofiar katastrofy samolotu linii Ethiopian Airlines, który rozbił się w niedzielę niedaleko Addis Abeby. Zginęli także pracownicy ONZ i włoscy wolontariusze, działający w Afryce. 66-letni Tusa był od zeszłego roku szefem wydziału do spraw dóbr kultury we władzach regionu Sycylia.

Naukowiec, syn znanego archeologa Vincenzo Tusy zorganizował liczne misje archeologiczne zarówno na swej rodzinnej wyspie, jak i wyprawy badawcze do Pakistanu, Iranu i Iraku - przypominają włoskie media. Na Sycylii w 2005 roku kierował wykopaliskami na terenie starożytnego miasta Motja, założonego w VIII wieku p.n.e. przez Fenicjan jako ośrodek handlowy. Prowadził też prace na pobliskiej wyspie Pantelleria. Sebastiano Tusa był w drodze do Kenii, gdzie miał wziąć udział w konferencji UNESCO w Malindi.

Reklama

Wśród włoskich ofiar katastrofy samolotu w Etiopii są też dwie 30-letnie pracownice Światowego Programu Żywnościowego - agendy ONZ z siedzibą w Rzymie. Zginęło również dwoje innych reprezentantów tej agendy ONZ z Wiecznego Miasta: obywatele Serbii i Wielkiej Brytanii. Zginęło także troje wolontariuszy z organizacji pozarządowych, zaangażowanych w inicjatywy pomocowe w Afryce. Na liście ofiar jest ponadto małżeństwo emerytowanych lekarzy z Toskanii, którzy nieśli pomoc humanitarną w krajach afrykańskich.

Prezydent Włoch Sergio Mattarella napisał w oświadczeniu, składając hołd włoskim ofiarom: "Kraj patrzy z uznaniem na ich zawodowe i życiowe zaangażowanie w dziedzinie kultury i archeologii, współpracy, na forum organizacji międzynarodowych w służbie na rzecz rozwoju

Z kolei źródło w ONZ poinformowało AFP, że "co najmniej kilkanaście ofiar było powiązanych z ONZ". Wśród nich, jak zauważa portal BBC, mogą być tłumacze. Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców ogłosiło "z wielkim smutkiem i zszokowaniem", że wśród ofiar katastrofy byli pracownicy tej instytucji. Nie wiadomo, ilu pracowników agendy znajdowało się na pokładzie samolotu. "Koledzy z ONZ i inni współpracownicy byli też na pokładzie" - dodano w oświadczeniu.

Associated Press odnotowuje, że samolot zmierzał z Addis Abeby do stolicy Kenii, Nairobi, gdzie w poniedziałek rozpoczyna się sesja Zgromadzenia Środowiskowego ONZ. Addis Abeba i Nairobi to miasta, w których pracuje wielu przedstawicieli organizacji humanitarnych - zwraca uwagę agencja.

Serbskie "Veczernje Novosti" podają, że obywatel Serbii, który zginął w katastrofie, pracował dla Światowego Programu Żywnościowego. Na pokładzie Boeinga była też Brytyjka Joanna Toole, pracująca dla ONZ i zajmująca się kwestiami ochrony środowiska. Informację tę potwierdził jej ojciec. Wśród ofiar jest też były sekretarz generalny kenijskiej federacji piłki nożnej Hussein Swaleh. ,Samolotem leciała także żona i dwójka dzieci słowackiego posła Antona Hrnko. Polityk potwierdził tę informację na Facebooku.

Samolot zmierzał do stolicy Kenii, Nairobi, gdzie w poniedziałek rozpoczyna się sesja Zgromadzenia Środowiskowego ONZ - zauważa AP. Według UNEA w sesji ma wziąć udział ponad 4,7 tys. osób, w tym szefowie państw, ministrowie i biznesmeni. Jak informuje AP, na sesji UNEA ma być obecny m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron i sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.

Linie lotnicze poinformowały, że Boeing 737 MAX 8 rozbił się sześć minut po starcie niedaleko miasta Debre Zeit (dawn. Bishoftu), około 60 km na południowy wschód od stolicy Etiopii. AFP podaje, powołując się na przedstawiciela linii, że pilot zgłaszał "trudności" i chciał zawrócić do Addis Abeby

Jako pierwsza o katastrofie poinformowała kancelaria etiopskiego premiera, wskazując że są ofiary śmiertelne. Po chwili kancelaria złożyła kondolencje rodzinom ofiar katastrofy, nie ujawniając jednak więcej szczegółów. "Kancelaria premiera, w imieniu rządu i obywateli Etiopii, chciałaby wyrazić swoje najgłębsze kondolencje rodzinom, które straciły bliskich w samolocie Boeing 737 etiopskich linii lotniczych, który leciał dziś (w niedzielę) rano do Nairobi w Kenii" - przekazano na Twitterze.

Państwowe linie Ethiopian Airlines są jednym z największych przewoźników na kontynencie afrykańskim pod względem wielkości floty. Linie informowały, że w zeszłym roku miały przewieźć 10,6 mln pasażerów.

Ostatnia katastrofa samolotu tego przewoźnika miała miejsce w 2010 roku, kiedy to kilka minut po starcie maszyna rozbiła się w stolicy Libanu, Bejrucie; zginęło wówczas 90 osób.

W październiku ub.r. Boeing 737 MAX 8, lecący ze stolicy Indonezji, Dżakarty, na wyspę Sumatra, wkrótce po starcie runął do morza w odległości ok. 15 km od brzegu; zginęło wówczas 189 pasażerów i członków załogi. Rejestrator danych w kokpicie wykazał, że wskaźnik prędkości samolotu uległ uszkodzeniu podczas ostatnich czterech lotów, chociaż linie Lion Air początkowo twierdziły, że problemy z samolotem zostały usunięte.