Dorożkarz musi zapłacić grzywnę, gdyż złamał umowę z z miastem. - dowiedziało się Radio ZET. Dokument przewiduję karę dla dorożkarzy wożących pasażerów zachowujących się nieobyczajnie lub wywołujących zgorszenie.

Reklama

Do incydentu doszło pod koniec marca na krakowskim Rynku Głównym. Jak podawały media, grupa rozebranych niemal do naga anglojęzycznych turystów - mężczyzn - miała pojawić się w tym miejscu, a następnie wsiąść do jednej ze stojących tam dorożek i jeździć nią wokół Rynku. W internecie pojawiły się zdjęcia, ukazujące przebieg zdarzenia.

Sprawa była badana przez funkcjonariuszy. Jak informował PAP st. sierż. Mateusz Drwal z zespołu prasowego małopolskiej policji, turyści popełnili wykroczenie, które zostało zakwalifikowane jako wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym lub nieobyczajny wybryk.

Do sprawy już wcześniej odniósł się także Urząd Miasta Krakowa. - Umowa między miastem a przedsiębiorcą przewiduje, że w takich sytuacjach powinien on zareagować. Nie może być tak, że bezkrytycznie zezwala na takie zachowania – mówił Nowak. Dorożkarzowi groziła kara finansowa lub rozwiązanie umowy w trybie natychmiastowym. Ostatecznie stanęło na tym pierwszym.