Bez dwóch zdań ostatnie tygodnie w cieniu pandemii zmieniły oblicze polskiego rynku turystycznego. Zupełnie też zmieniły się preferencje gości co do rezerwacji.

Ewidentnie przewartościowaliśmy priorytety przy wyborze noclegu. Liczy się elastyczność oferty, rezerwujemy na krótsze terminy, a im mniejsze ryzyko finansowe w postaci przedpłaty, tym większa popularność miejsca – wyjaśnia Grzegorz Kołodziej, ekspert platformy rezerwacyjnej Noclegi.pl. Zamknięte restauracje hotelowe, wyłączenie z użytku takich atrakcji jak sauny, baseny czy siłownie, a także obawa przed zbyt krótkim dystansem społecznym powodują, że kosztem hoteli większe zainteresowanie zyskują apartamenty, domki oraz miejsca z jasno wytyczonymi zasadami sprzątania i czystości.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Przeważającą liczbę zapytań stanowią te, dotyczące higieny i porządku w obiekcie – tłumaczy Kołodziej i dodaje, że sezon wiosenny w polskiej turystyce można podzielić, na ten przed informacją o jej odmrożeniu i na czas po ogłoszeniu. Zanim rząd zapowiedział otwarcie obiektów noclegowych od 4 maja, gdzieniegdzie pojawiały się pojedyncze rezerwacje. Jednak w porównaniu rok do roku, w kwietniu odnotowano spadek rezerwacji o 95 proc.

Reklama

Gdy pojawiła się informacja, że po majówce hotele zostaną otwarte, po raz pierwszy po 12 marca odnotowaliśmy wyraźny ruch w zapytaniach i znaczący wzrost rezerwacji, z lokalnym maksimum 3 maja – relacjonuje ekspert. – Wciąż jednak nie czas na huraoptymizm, średnia dzienna liczba rezerwacji z pierwszych dni maja to wciąż spadek względem średniej dziennej z marca – podkreśla.

Rezerwacje te dotyczą głównie najbliższego weekendu oraz terminów lipcowych i sierpniowych. Po straconej majówce i pewnie większości maja, hotelarze oczekują wzmożonego zainteresowania na wakacje. Jednak nawet największy ruch nie pozwoli odrobić powstałych strat, pomimo tego, że ceny utrzymują się na poziomie sprzed roku.

Jak zauważają eksperci platformy Noclegi.pl niektórzy właściciele obiektów oddali walkę o sezon wiosenny walkowerem, bojąc się kolejnych strat. Mniejsze obiekty, często z zaledwie kilkoma pokojami, a prowadzone przez osoby starsze jako dodatkowa działalność, nie otwierają się w pierwszym rzucie z obawy przed zarażeniem.