Bosacki powiedział na czwartkowym briefingu, że wciąż aktualne są rady MSZ dla Polaków dotyczące sytuacji po trzęsieniu ziemi w Japonii. "To znaczy, by opuścić region najbardziej zagrożony skażeniem radiologicznym w północno-wschodniej części wyspy Honsiu, oraz by unikać takich podróży do Japonii, które nie są niezbędne" - podkreślił.
Rzecznik MSZ podkreślił, że Polacy przebywający w Tokio i okolicach powinni rozważyć wyjazd. "Jeśli chodzi o Polaków z okolic Tokio czy z samego Tokio, którzy nas pytają, co im radzimy, to oczywiście rozumiemy, a nawet zachęcamy do tego, by sami rozważyli, czy ich zdaniem jest sens wyjeżdżać z Tokio, czy nie. By rozważyli opuszczenie Tokio w związku z potencjalnym zagrożeniem" - powiedział.
Jak podkreślił, według wiedzy MSZ ze źródeł japońskich, zagrożenia dla Tokio w tej chwili nie ma. "Natomiast nikt nie jest w stanie zagwarantować, że go nie będzie w najbliższym czasie" - dodał. Według rzecznika MSZ, zależy to od wielu czynników, np. pogodowych.
Bosacki podkreślił, że jak dotychczas MSZ otrzymał już ponad 330 pytań o los Polaków, którzy przebywali w czasie trzęsienia ziemi w Japonii. "Z tych ponad 330 osób ustaliliśmy los ponad 320. Wszystkie są bezpieczne" - podkreślił.
Według niego, MSZ szuka kontaktu z ośmioma osobami. "W tym tylko z jedną, która w trakcie trzęsienia ziemi i tsunami była w tym rejonie dotkniętym najmocniej. (...) Więc tak naprawdę niepokoi nas los tej jednej osoby" - zaznaczył.
Bosacki podkreślił, że MSZ nie planuje obecnie ewakuacji lub wysłania do Japonii specjalnych samolotów po przebywających tam Polaków. "Nie ma w tej chwili takich planów, ponieważ nie ma takiej potrzeby, nie mamy takich deklaracji masowych chęci wyjazdu Polaków z Japonii" - zaznaczył.
Według niego, inne kraje europejskie, które wysłały do Japonii specjalne samoloty, miały deklaracje wyjazdu "liczone w setkach, a nawet tysiącach". "My nie mamy nawet ułamka tego typu zgłoszeń. W tej chwili naszych konsulów pyta kilkanaście osób o pewną pomoc w wyjeździe do Europy" - tłumaczył rzecznik MSZ. Podkreślił, że konsulowie są gotowi pomagać.
"Natomiast w tej chwili kursują normalne linie lotnicze, pasażerskie do Europy, z Europy do Japonii, w tym do Tokio, w związku z czym można się do Polski przedostać mimo braku bezpośrednich połączeń" - zwrócił uwagę rzecznik MSZ. Podkreślił także, że jeśli będą wolne miejsca w specjalnych samolotach wysyłanych do Japonii przez inne kraje europejskie, polscy konsulowie będą pomagali Polakom, by mogli z nich skorzystać.
Bosacki zaznaczył, że czeski samolot wysłany w środę do Tokio mógł umożliwić wylot 25 Polakom. Jak dodał, z tej możliwości skorzystała ostatecznie tylko jedna osoba, która jest już w kraju. "Po sprawdzeniu bazy danych i kontaktach z Polonią w Tokio i okolicach zgłosiły się cztery osoby, z tym że tylko jedna przybyła na lotnisko i ostatecznie odleciała do Czech i dalej do Polski" - dodał.
Według Bosackiego, do MSZ kierowane są także pytania o ewentualną ewakuację naszej placówki z Tokio. "O niczym takim nie myślimy" - zaznaczył. Jak podkreślił, niektóre kraje europejskie zastanawiają się nad relokacją swoich ambasad na zachód Japonii. "My na razie o tym nie myślimy" - dodał.
Bosacki pytany był także, czy MSZ ma wiedzę o Polakach zamieszkujących okolice, gdzie występuje zagrożenie radiologiczne i jeśli tak, o ile osób chodzi.
"Z całą pewnością nie ma Polaków w tej najbardziej zagrożonej strefie, którą władze japońskie poleciły opuścić, czyli na terenie 20 kilometrów od elektrowni jądrowej Fukushima, ani nawet w promieniu 30 kilometrów, gdzie - jak wiadomo - nie należy wychodzić z domów" - podkreślił rzecznik MSZ.
Jak zaznaczył, są Polacy w promieniu ok. 100 kilometrów od elektrowni, jednak na razie podjęli decyzje, by zostać. "Są Polacy mniej więcej też w tym promieniu, którzy chcą się dostać do Tokio. Jednej takiej rodzinie w tej chwili pomagamy w dostaniu się do Tokio" - zaznaczył.
Zaznaczył, że MSZ pomaga także osobom mającym małe dzieci, które nie mają paszportów. "Oczywiście pomagamy w tym, by jak najszybciej dokumenty przejazdu były gotowe" - zaznaczył.
"Był także jeden polski marynarz, który był na statku porwanym przez falę tsunami, na szczęście nic mu się nie stało. Natomiast uratował się z tej strasznej przygody bez jakichkolwiek, nie tylko środków do życia, ale i dokumentów" - powiedział. Podkreślił, że także ten mężczyzna objęty jest opieką konsularną w Tokio.