Trasa slalomowa na Nosalu należała do najlepszych i jednocześnie najtrudniejszych technicznie w Europie. Zdaniem fachowców jest to teren dla narciarzy znacznie trudniejszy niż np. trasy w rejonie Kasprowego Wierchu. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że wraz z końcem działającej tam kolei krzesełkowej i górna część trasy będzie dla narciarzy zamknięta.
Paweł Skawiński, dyrektor TPN, tłumaczy, że inwestowanie w nowe urządzenia nie mają sensu bo trasa jest zbyt trudna. Amatorzy jeżdżą tam na zasadzie "ratuj się, kto może". Trudno też wykorzystać trasę podczas zawodów, gdyż jest ona o wiele bardziej stroma niż większość współczesnych tras. Według Skawińskiego trudno też będzie znaleźć inwestora dla budowy kolejki, gdyż nie przynosi ona prawie zysku i inwestycja zwracałaby się przez kilkadziesiąt lat.
Park podkreśla że nie zgodzi się na to, aby kolej krzesełkowa wwoziła na szczyt Nosala turystów także latem. Podobnie jest z pomysłami, aby górną część trasy zalesić, a dolną poszerzyć, wycinając drzewa. Władze parku nie mogą tego zrobić, gdyż nie pozwalają na to przepisy.
W tym roku wszystko wskazuje na to, że kolej krzesełkowa wwożąca narciarzy na sam szczyt Nosala będzie nieczynna ze względu na stan techniczny i nieopłacalność eksploatacji. Działać będzie za to kilkanaście innych wyciągów pod Nosalem ale już bez legendarnej trasy slalomowej.