Od trzech dni na Węgrzech obowiązuje najwyższy, czerwony alarm pogodowy. W Budapeszcie temperatura nie spada w południe poniżej 37 stopni. W środę w całym kraju szpitale udzieliły pomocy kilkuset osobom. Ochłody nie dają nawet wody Balatonu. Brzegi największego jeziora środkowej Europy pokryły algi i wodorosty. Wyraźnie spadł poziom wody.

Reklama

Niemal 40-stopniowe upały dają się we znaki Słowakom. Na parkingu przed domem towarowym w Rimavskiej Sobocie zasłabła i zmarła 23-letnia kobieta. Pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy 134 osobom, które zasłabły. Media elektroniczne apelują do ludzi starszych i chorych, by pozostali w domach.

Sytuację pogarszają gwałtowne nawałnice. Jedna z nich przeszła wieczorem w pobliżu Bratysławy. Konary drzew zablokowały autostradę D-2 ze słowackiej stolicy do granicy z Czechami.

Gwałtowne nawałnice zaatakowały również zachodnie i centralne Czechy. Grad miał wielkość kurzych jaj. Wstrzymano kursowanie pociągów na trasie z Pragi do Hradca Kralove. Padające drzewa zablokowały połączenie drogowe między tą miejscowością a Ołomuńcem. Strażacy interweniowali w kilkudziesięciu przypadkach. Wichura zrywała dachy domów, wiele miejscowości w zachodnich Czechach nie ma prądu.

Reklama

Tymczasem synoptycy korygują wcześniejsze prognozy. Fala upałów miała ustąpić w czwartek, jednak w piątek ma być znów niezwykle gorąco.

Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski (PAP)

adn/ jhp/ mc/
Reklama