Zacznijmy od tego, co wielu zaskakuje - do Czarnogóry cześć osób przybywa, by rozkoszować się jazdą na nartach. Niewielki kraj w ogromnej części pokryty jest górami. Jest też miejscem, gdzie zimą, a także późną jesienią oraz wczesną wiosną odnotowywane są największe opady w Europie. Jeśli tylko nie jest za ciepło (a przez większość zim nie jest) można tu spokojnie szusować od grudnia do marca. Najbardziej znanymi miejscami do jeżdżenia na nartach to: Kolasin oraz stoki położone nieopodal miejscowości Razvrsje.
Pociągający Adriatyk
Oczywiście większość naszych rodaków podąża do Czarnogóry po kąpiele słoneczne i morskie. A jest gdzie jechać - kraj ma stosunkowo długą, bo liczącą 293,5 km (dla porównania znacznie większa Polska ma 770 km) linię brzegową. Od lat najbardziej turystów najbardziej przyciągają okolice najbardziej urokliwych, liczących setki jeśli nie tysiące lat miejscowości, które cieszą oko zabytkami, a w pobliżu przytulnymi nadmorskimi zakątkami. Do tych, które przyciągają najbardziej zaliczyć należy Kotor, Budvę, Tivat, Sveti Stefan, Petrovac, Risan oraz Ulcnij.
Kiedy jechać?
Dla tych, którzy nie chcą tu jeździć na nartach, najbardziej rekomendowane pory roku to późna wiosna oraz wczesna jesień. Średnia temperatura w maju-czerwcu oraz we wrześniu, a nawet na początku października sięga już grubo powyżej dwudziestu stopni. W maju i październiku woda w morzu może być dla niektórych delikatnie za chłodna. Tych problemów nie ma w letnich miesiącach - jednak wtedy upały często znacznie przekraczające 30 stopni potrafią się dać we znaki nawet najbardziej ciepłolubnym turystom.
Dojechać, czy dolecieć?
Z Warszawy do Podgoricy jest około 1700 kilometrów, a podróżujący mają do wyboru dwa główne warianty trasy - przez Słowację, Węgry i Serbię lub przez Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację oraz Bośnię i Hercegowinę - obydwie trasy są w wakacyjnych miesiącach zatłoczone i podróż nimi trwać może od 18 i pół do nawet 24 godzin. Alternatywą jest oczywiście lot do Podgoricy - według danych Fru.pl w czerwcu, ale także pod koniec sierpnia i we wrześniu da się upolować loty w cenach oscylujących wokół 450-600 złotych. Na miejscu bez problemu w niewygórowanych cenach wynajmiemy samochód, choć backpackerzy chwalą sobie także miejscowy transport.
Czarnogóra aspiruje o członkostwa w Unii Europejskiej - wjedziemy do niej na paszport lub na ważny dowód osobisty. Walutą już jest euro.
Ceny na miejscu
Jadąc do Czarnogóry nie musimy przygotowywać się na wydatki takie, jak w innych krajach strefy euro nad Morzem Śródziemnym. Oczywiście i tu znajdziemy luksusowe restauracje i hotele, ale noclegi i ceny posiłków są zbliżone do polskich (i nie mówimy tu o cenach w sezonie nad Bałtykiem, które są absurdalne). Za tygodniowy pobyt dwóch osób w hotelu trzy- lub cztero- gwiazdkowym zapłacimy w maju 2017 około 2000 złotych. Oczywiście możemy też na miejscu poszukać znacznie tańszego, prywatnego noclegu na własną rękę. Jeśli zależy nam na pokoju z łazienką, w którym przebywać będziemy tylko na noc, możemy wynająć go w analogicznym czasie za tydzień nawet za 400 złotych. Miejsca położone tuż obok morza lub historycznych miejsc są oczywiście droższe i mogą kosztować nawet do 3000 złotych - choć, co należy dodać, są bardzo często zajęte przez rosyjskich i niemieckich turystów.
Lecąc w sezonie zaleca się zdecydowanie dokonanie wcześniejszej rezerwacji.