Wszyscy mówią: Głupi ci rządzący w Warszawie, ludzie tu nie mają z czego żyć. Turyści i tak są, ale potajemnie - mówi WP.pl kobieta, która przyjechała do Szklarskiej Poręby z Warszawy.

Reklama

Na zdjęciach, które przysłała, widać osoby na sankach, ale też na nartach zjazdowych czy biegowych.

Przy czym, jak opowiada, większość nie zasłania ust i nosa.

I choć w teorii zamknięte są stoki, restauracje i hotele, to - jak zapewnia - nie da się tego odczuć. Wokół stoku wszystko otwarte na wynos. Są frytki, gofry, a nawet karkówka z grilla - opowiada. A grzaniec leje się strumieniami.

Gdzie zatrzymują się turyści?

Najlepiej brać mieszkanie samodzielnie, na wynajem krótkoterminowy - odpowiada. Kasa do ręki i wszyscy zadowoleni.