Samolot rejsowy do Bergamo w środę odleciał z gdańskiego lotniska z przeszło dwugodzinnym opóźnieniem - przekazał w piątek rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku kmdr ppor. SG Andrzej Juźwiak. Dodał, że przyczyną była konieczność przeprowadzenia ponownych kontroli samolotu i bagaży.
W trakcie prowadzenia pasażerów na pokład samolotu jeden z mężczyzn wskazał ręką na idącą przed nim parę, mówiąc, że mają bombę w bagażu - relacjonował Juźwiak.
Po tych słowach interwencję rozpoczęli funkcjonariusze z miejscowej Placówki Straży Granicznej. Po opuszczeniu samolotu przez członków załogi, wyznaczono strefę bezpieczeństwa i przystąpiono do rozładunku bagażu rejestrowanego. Luk bagażowy został opróżniony i sprawdzony, następnie skontrolowano pokład samolotu. Bagaże rejestrowane prześwietlono na stacjonarnym urządzeniu rentgenowskim. Nie znaleziono żadnych niebezpiecznych przedmiotów.
Decyzją kapitana pasażer został wycofany z rejsu, a strażnicy graniczni ukarali go mandatem w wysokości 500 zł.
Przez żart o bombie nie poleciał do Kopenhagi
Juźwiak dodaje, że pod koniec maja doszło do podobnej sytuacji. Na gdańskim lotnisku jeden z pasażerów podczas odprawy bagażowo-biletowej twierdził, że w jego walizce jest bomba.
Obsługa lotniska wezwała Straż Graniczną. Mężczyzna powiedział, że żartował i przeprosił - kontynuował rzecznik Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. Podkreślił, że bagaż pasażera został sprawdzony i nie było w nim bomby.
Mężczyzna został ukarany mandatem, a kapitan wycofał go z rejsu do Kopenhagi.
autor: Piotr Mirowicz