"O szóstej rano wspinam się na Pyszniańską Przełęcz. Już po drodze zauważam ślady niedźwiedzi, ślady i znakowanie drzew. Spotykam się z grupą ludzi, z którymi wdaję się w rozmowę i zapisuję numer telefonu, żeby dać im znać, jeżeli zobaczę niedźwiedzia. Mówię sobie, że OK, to jest rozsądne i ruszam dalej” – opisywał w mediach społecznościowych zaatakowany mężczyzna.
Turysta zauważył w pewnym momencie niedźwiedzia, ale zamiast się wycofać, zaczął nagrywać zwierzę. Niedźwiedź, gdy zauważył turystę ruszył do ataku. Mężczyzna relacjonował, że próbował rozpylić gaz pieprzowy, ale to nie zadziałało.
Relacja z ataku niedźwiedzia
"Spray jest rozpylony i chyba nie pomógł, nie wydaję dźwięków. Próbuję uciec. Po pięciu krokach potykam się i padam na ziemię. Niedźwiedź już mnie ma, ale ja tupię nogą, szybko się odwracam i próbuję go odkopać nogami. Gdy atakuje, rozrywa moje ubranie. Nie mogę nawet policzyć, ile kopnięć w głowę przyjął, ale to jeszcze nie koniec! Próbuję wstać, mając nadzieję, że spray musiał zadziałać już po minucie. Udaje mi się wstać i pobiec. Jednak moje nogi są niesamowicie ciężkie i po kilku metrach znów padam na ziemię” – opisywał mężczyzna.
"Okopuję się na stoku i kopię z całej siły. Nie wiem, ile razy go uderzam, w końcu poddaje się i ucieka. To trwało wieki! Mam na sobie krew. Sprawdzam, czy nie mam żadnych obrażeń. Nie, nic mi nie jest” – napisał turysta.
Do opisu ataku turysta dołączył również nagranie. Widać na nim moment ataku.