Już kiedyś w jednym z filmów superagent James Bond użył podręcznego zestawu odrzutowego. Wtedy taki gadżet robił wrażenie. Ale w porównaniu z maszynką do latania, którą Yves "Fussion Man" Rossy latał nad szwajcarskimi Alpami, była to zwykła zabawka.

Wyposażony w kosmiczne skrzydła lotnik wyskoczył z samolotu na wysokości ponad dwóch kilometrów i odpalił silniki rakietowe. Z prędkością 300 kilometrów na godzinę kreślił na niebie wielkie ósemki.

Reklama

Żeby jednak doprowadzić do bankructwa linie lotnicze, naukowcy muszą jeszcze popracować nad startem i lądowaniem tego urządzenia. Bo jak na razie Rossy musiał do lądowania użyć spadochronu.