Nałożenia kolejnych restrykcji chce minister zdrowia Adam Niedzielski. Ich zwolennikiem nie jest Jarosław Gowin, który obawia się o ich efekty gospodarcze, ale dla premiera Mateusza Morawieckiego priorytetem jest zdrowie, dlatego opcja obostrzeniowa wydaje się przesądzona. Rząd obserwuje, że wyhamował spadek zachorowań na COVID-19. Wczoraj było ich 12 454, ledwie o trzysta mniej niż tydzień temu. Pojawiły się także obawy, że pandemia koronawirusa nawróci dwa tygodnie po feriach z dużo większą siłą niż w październiku i listopadzie. Minister zdrowia Adam Niedzielski przypomina, że wówczas wzrost zaczął się od tysiąca przypadków dziennie, a teraz jest ich 10 razy więcej.
– Teraz startujemy więc z wyższego poziomu, jest też dużo więcej nosicieli, dlatego można się spodziewać, że zachorowania nie wzrosną do dwudziestu paru tysięcy, a trzydziestu, czterdziestu, a może i więcej – zauważa nasz rozmówca z rządu. To samo mówi w wywiadzie obok Krzysztof Saczka, szef GIS.
Niepokój kierujących krajem budzi też obchodzenie zakazów przez część hoteli. Są informacje, że w wielu z nich pod pozorem podróży służbowych meldują się goście, którzy przyjechali na wypoczynek. Hotelarze przygotowali nawet oferty świąteczne dla osób „pracujących” lub wynajem pokojów jako „schowka na narty”. – Chcemy ograniczyć liczbę kontaktów, a skoro obowiązujące dziś obostrzenia nie są przestrzegane, trzeba będzie pójść dalej. Kolejne wejdą po Bożym Narodzeniu – zapowiada jeden z naszych rozmówców. I zdradza, że to oznacza zamknięcie stoków i hoteli. Ma to zapobiec masowym wyjazdom na ferie i związanemu z tym ryzyku zwiększenia liczby zakażeń.
Reklama