Służby ratunkowe poinformowały, że wśród 7 ofiar śmiertelnych jest dwoje dzieci. Wszyscy zostali porwani przez wodę płynącą ulicami Genui.
To, jak podkreślają włoskie media, prawdopodobnie niepełny jeszcze bilans żywiołu, jaki przetoczył się wczesnym popołudniem przez Genuę.
Pod wodą znalazło się centrum miasta i kilka dzielnic. Zalane zostały stacje kolejowe oraz kilkaset sklepów. Ze szkół ewakuowano dzieci. Siła wody, która płynęła przez miasto, spowodowała pęknięcie rur gazowych w jednej z dzielnic.
"To było jak tsunami, czegoś takiego nigdy tu nie było" - powiedziała burmistrz Marta Vincenzi.
Obrona Cywilna zaapelowała do mieszkańców, aby weszli na wyższe piętra budynków i by opuścili bezpośrednie okolice strumienia Bisagno przepływającego przez miasto. Jednocześnie odradza się wszystkim przyjazd do Genui; miasto jest niemal odcięte od świata. Zamknięte są okoliczne autostrady.
Do ulewnych opadów w Genui, zapowiadanych przez meteorologów od kilku dni, doszło tuż po katastrofalnych oberwaniach chmury, które 25 października zniszczyły duże obszary w Ligurii przy granicy z Toskanią, zwłaszcza zaś nadmorską krainę Cinque Terre. W żywiole tym zginęło 10 osób, a 3 uważa się za zaginione.