- Pomogła dopiero interwencja kapitana - przyznaje jeden z turystów Michał Zielkowski.
Na lotnisku turyści chcieli wyjaśnić, dlaczego po raz kolejny podstawiono tą samą maszynę - bezskutecznie. Zielkowski zaznacza, że dopiero, gdy wyszedł kapitan i powiedział, że ręczy "własną głową " za stan techniczny samolotu i że można nim bezpiecznie lecieć - nastroje się uspokoiły.
Dwie rodziny nie zdecydowały się na powrót do domu feralnym samolotem.
Grupa około 200 turystów nie mogła powrócić z wakacji na Teneryfie od czwartku, dwa razy przekładano start samolotu z powodu wykrytej usterki. Samolot dopiero za trzecim razem naprawiono.