Według ich komunikatu, hiszpański spawacz, który w momencie eksplozji pracował na pokrywie zbiornika, doznał zagrażających życiu poparzeń i ma zostać przewieziony na specjalistyczne leczenie w szpitalu w Sewilli. Drugi Hiszpan odniósł lżejsze obrażenia.
Jak zaznacza komunikat, pasażerowie wycieczkowca, należącego do spółki żeglugowej Royal Caribbean, zostali również poszkodowani - ich obrażenia sięgają od drobnych oparzeń po złamanie barku.
Według gibraltarskich władz, bezpośrednio po wybuchu statek odpłynął od płonącego zbiornika. Jak podaje oświadczenie Royal Caribbean, zaraz po eksplozji wycieczkowiec przemieścił się na "bezpieczną odległość od basenu portowego" i następnie wyruszył w kierunku kolejnego przewidzianego w programie rejsu portu, jakim jest francuskie Cannes. Armator scharakteryzował obrażenia pasażerów jako lekkie zaznaczając, że wszystkim udzielono pomocy medycznej na statku.
W kilka godzin po eksplozji nad zbiornikiem nadal unosił się słup dymu. Akcja gaśnicza skomplikowała się po kilku godzinach, gdy stanął w płomieniach ulokowany obok ogniska pożaru drugi zbiornik. Spowodowało to wycofanie się strażaków, a walkę z żywiołem kontynuowały przy pomocy sikawek portowe holowniki.
Nie zarządzono ewakuacji okolicznych mieszkańców, upominając ich jedynie, by nie otwierali okien domów.
Indepedence of the Seas oraz dwie pozostałe identyczne jednostki mają po 160 tys. ton pojemności brutto, co stawia je wśród największych statków wycieczkowych świata.