Chętnych na nocleg w hotelu Null Stern w Sevelen pod Zurychem jest wielu. Część z nich decyduje się nawet dorzucić 45 złotych za lepsze łóżko. W podstawowej stawce mieści się jedynie wojskowa prycza. Wyższy standard to materac na drewnianej ramie.
Pokoje są wyposażone po spartańsku. Kran, toaleta chemiczna, łóżko, szafka i lampka nocna. Jako, że w całym kompleksie działa hucząca przemysłowa klimatyzacja, nocującym wydawane są zatyczki do uszu.
Przed snem goście dostają kilka termoforów z gorącą wodą. Mogą je powiesić na sznurkach przyczepionych do ściany. W cenie są też jednorazowe kapcie, bo podłoga jest betonowa. Każdego ranka w losowaniu wybiera się szczęśliwca, który będzie miał ciepłą wodę pod prysznicem.
Przykrą niespodzianką dla gości zza granicy jest jednak konieczność zrzeczenia się miejsca w bunkrze Szwajcarowi, gdyby oczywiście wybuchła nagle wojna atomowa. Szwajcaria chełpi się bowiem miejscami w schronach dla każdego ze swoich obywateli.