Organizator nostalgicznej wyprawy Miles Morgan Travel twierdzi, że popyt był tak duży, iż miejsca zostały wyprzedane dwa lata temu, a chętni zapisywali się na listę zwrotów. Wśród pasażerów jest grupa potomków i krewnych ofiar katastrofy, która w ten sposób chce ich upamiętnić. Jest to dla nich podróż życia.

Reklama

"Balmoral" wyruszył w niedzielę po południu z Southampton do Cherbourga, a następnie do irlandzkiego Cobh - ostatniego portu, do którego liniowiec "Titanic" zawinął przed swą pierwszą i ostatnią podróżą przez Atlantyk.

Następnym etapem rejsu będzie Halifax w kanadyjskim stanie Nowa Szkocja, gdzie pochowano niektórych rozbitków Titanica. Z Kanady "Balmoral" obierze kurs na Nowy Jork, dokąd transatlantyk nie dopłynął. Wpłynięcie do nowojorskiego portu przewidziane jest na 18 kwietnia.

W miejscu katastrofy odprawione zostanie nabożeństwo w intencji ofiar katastrofy. Statek zderzył się z górą lodową o godzinie 23.40 i w ciągu niespełna kilku minut wypełnił się wodą.

O 24.40 spuszczono pierwszą łódź ratunkową dając pierwszeństwo kobietom i dzieciom. Mimo, że łodzie mogły pomieścić ponad 1 tys. pasażerów, niektóre w ogólnej panice spuszczono do połowy pełne. O 2.10 nad ranem na statku zgasły światła. W tym czasie dziób był już całkiem pod wodą.

Siedem minut później niezatapialny statek przełamał się na pół. O 2.24 obie jego części były już na dnie morza na głębokości 4 tys. metrów, w odległości ok. 600 metrów od siebie. Zginęło 1517 osób. Ponad 700 zdołano uratować.