Taką tezę stawia Manuel Rosa, autor książki "Kolumb. Historia nieznana", który odwiedził właśnie muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie koło Poznania. W muzealnym ogrodzie, od 2008 roku stoi tam pełnowymiarowa replika "Santa Marii", którą podróżnik wypłynął na podbój Nowego Świata.

Manuel Rosa po dwudziestu latach badań doszedł do wniosku, że Krzysztof Kolumb nie był synem genueńskiego tkacza. Według niego coraz więcej śladów wskazuje na to, że odkrywca nowych lądów był synem Władysława III z dynastii Jagiellonów, który nie zginął w bitwie pod Warną w 1444 r., tylko schronił się na Maderze, gdzie - już jako Henryk Niemiec - ożenił się z portugalską szlachcianką.

Rosa szuka próbek DNA rodu Jagiellonów do badań porównawczych, które mogłyby potwierdzić bądź zaprzeczyć jego teorii.

Jak przyznają prowadzący puszczykowskie muzeum, pisarz z wielkim zainteresowaniem obejrzał replikę "Santa Marii". Nic jednak dziwnego - jeśli jego wnioski co do pochodzenia Kolumba okażą się prawdziwe, to obecność "Santa Marii" na polskiej ziemi znajdzie dodatkowe, głębokie uzasadnienie.

Stojący w Puszczykowie statek "Santa Maria" liczy 26 metrów długości, prawie 7 metrów szerokości i tyle samo wysokości. Jego odsłonięcia dokonał Cristobal Colon - potomek Krzysztofa Kolumba w 20. pokoleniu i piąta osoba w rodzie, która nazywa się tak samo jak słynny odkrywca. Oryginalna "Santa Maria" nigdy nie wróciła do macierzystego portu. W grudniu 1492 roku, wskutek błędu sternika, wpłynęła na mieliznę, po czym została rozebrana przez marynarzy. Nie wiadomo, jak dokładnie wyglądała.(PAP Life)

rpo/ dki/