Mimo że MSZ ostrzega przed wyjazdami do Sierra Leone, Gwinei, Liberii, Nigerii oraz Kenii. Do tego ostatniego państwa głównie ze względu na zagrożenie rabunkowe i terrorystyczne. Rodzimi turyści nie zmieniają jednak swoich planów urlopowych. Jak szacuje branża, w tym roku ich sprzedaż będzie podobna do tej z ubiegłego roku, kiedy zorganizowany urlop na tym kontynencie spędziło ok. 15 tys. Polaków. A może być jeszcze lepiej.
Wszystko wskazuje na to, że spadków w poziomie sprzedaży nie będzie. Mieliśmy taką obawę, ale ona już minęła. Była związana z tym, że przez ostatnie dwa tygodnie, do ostatniego weekendu, sprzedaż wycieczek do Afryki praktycznie wyhamowała. Obecnie znowu mamy rezerwacje, czyli wygląda na to, że Polacy zapomnieli o zagrożeniu albo już się z nim oswoili – tłumaczy Marek Andryszak, prezes biura TUI Poland, które w tym roku do Afryki planuje wysłać 2,5 tys. osób. – Mamy już sprzedane 15 proc. programu. To wynik taki sam jak przed rokiem – dodaje.
Rainbow Tours deklaruje nawet, że dynamika sprzedaży na kierunkach afrykańskich jest wyższa niż przed rokiem. –Kenia sprzedaje się nawet lepiej niż w 2013 r. Hitem są zwłaszcza programy połączone z safari – podkreśla Radomir Świderski z Rainbow Tours. Większe zainteresowanie kierunkiem obserwują też biura podróży, które specjalizują się w wyjazdach organizowanych na konkretne zamówienie klientów.
Doniesienia o wirusie nie spowodowały u naszych klientów żadnych nerwowych reakcji. W rezultacie żadna z osób, która za naszym pośrednictwem zaplanowała wyjazd, w tym rodziny z małymi dziećmi, nie zdecydowała się na jego odwołanie – zapewnia Tomasz Muchalski z biura Adventure Explorers. Jego zdaniem wynika to z tego, że turyści wybierający się w ten region są świadomi swojej decyzji, nie jest to ich pierwsza egzotyczna wyprawa, dlatego planując ją, nie opierają się wyłącznie na doniesieniach medialnych, ale też na własnym doświadczeniu.
Reklama
Michał Laskowski, dyrektor sprzedaży w Qtravel.pl, podkreśla, że kraje, w których w ostatnim czasie wykryto i oficjalnie potwierdzono epidemię gorączki krwotocznej, nie są jeszcze turystycznie eksplorowane przez naszych rodaków. – Można zaryzykować tezę, że Polacy, z małymi wyjątkami, w ogóle nie podróżują tam w celach turystycznych, a już na pewno nie w ruchu masowym i zorganizowanym. Najbliższy zarzewiu eboli jest region Gambii i Senegalu, ale epidemia tam jeszcze nie dotarła – podkreśla.
Eksperci podkreślają, że magnesem jest niższa niż przed rokiem cena wyjazdów. Przeceny sięgają nawet 20 proc. W efekcie wyjazdy do Gambii można znaleźć już od 2500 zł od osoby, a do Kenii – od 3500 zł. W ubiegłym roku za wczasy w Gambii trzeba było zapłacić 3500 zł od osoby. – Obecnie średnia wartość rezerwacji w Gambii to nieco ponad 4000 zł, a w Kenii – 8000 zł. Od poprzedniej jesieni do minionej wiosny było to odpowiednio 4400 zł i 8070 zł – mówi Radosław Damasiewicz z Travelplanet.pl.