Po pierwsze dlatego, że coraz częściej wybieramy się na narty nie tylko do krajów położonych blisko – jak Austria czy Włochy – ale również do tych bardziej oddalonych, czyli do Szwajcarii, Francji i Hiszpanii. Dodatkowo, każdego roku coraz więcej linii lotniczych oferuje promocje polegające na bezpłatnym przewozie sprzętu sportowego.
Jest to też efektem niższej niż przed rokiem ceny biletów. W 2011 za przelot do Zurychu płaciliśmy średnio 1047,35 zł, w tym roku jest to już 877,59 zł. Podobny spadek nastąpił w przypadku lotów do Niemiec. Za bilet do Monachium przed rokiem płaciliśmy 698,64 zł, a obecnie jest to średnio 654,24 zł. Najbardziej w okresie ferii zwiększyła się liczba lotów do Szwajcarii, na którą normalnie przypada 2 proc. wszystkich rezerwacji. Na przestrzeni stycznia i lutego liczba biletów zakupionych do tego państwa urosła aż do 12 proc. Znacznie zwiększyła się również liczba lotów do południowych Niemiec. Standardowo do Monachium jest robione ok. 6 proc. rezerwacji. W czasie ferii ich liczba zwiększyła się dwukrotnie.
Mamy też dwuprocentowy wzrost w liczbie pytań o wyjazdy na narty. Serwis eSKY.pl odnotował też niewielki odsetek do krajów tak egzotycznych jak: Dubaj, Argentyna, Kanada czy Republika Południowej Afryki. Nadal mała liczba osób interesuje się tymi kierunkami, ale w stosunku do roku ubiegłego, kiedy pytało o nie zaledwie 0,5 proc. podróżnych, jest to duży wzrost – mówi Łukasz Neska z Internetowego Centrum Podróży eSKY.pl.
Zmiana kierunków wyjazdowych, a także to, że regularne linie lotnicze umożliwiają bezkosztowy przewóz sprzętu sportowego, spowodowały, że 67 proc. rezerwacji jest zrobionych na bilety regularnych przewoźników. To też powoduje, że większość rezerwacji zrobiono z blisko dwumiesięcznym wyprzedzeniem.
Reklama