Choć organizatorzy Euro 2012 wskazują, że najlepszą reklamę w Polsce i za granicą robią nam sami kibice, to jednak może się to okazać za mało, by ożywić nasz kraj pod względem turystycznym. Zwłaszcza że wrzawa związana z turniejem ucichnie po 28 czerwca, czyli wraz z ostatnim meczem, który się odbędzie u nas.
Szacuje się, że z dotychczasowych 400 tys. zagranicznych gości najwyżej kilkanaście procent spędziło w naszym kraju więcej niż jeden dzień. Wśród kibiców, którzy zostali na dłużej, są Irlandczycy i Czesi. Reszta zazwyczaj wracała do domu po zakończeniu meczu – mówi Mikołaj Piotrowski z PL.2012. A miało być inaczej.
Zawinił brak promocji Polski przed mistrzostwami. Akcja, którą podjęła Polska Organizacja Turystyczna, w opinii ekspertów rozpoczęła się o rok za późno. Mowa o kampanii wizerunkowo-produktowej, która ruszyła 8 czerwca 2011 r. i była ograniczona do wybranych rynków: francuskiego, niemieckiego i brytyjskiego.
Zabrakło dużej medialnej kampanii, która zachęciłaby do przyjazdu na Euro 2012 kibiców niemających biletów. To, co pojawiało się na temat naszego kraju w zagranicznej telewizji, jak w CNN czy Fox, było sporadycznymi spotami, a nie długofalowym działaniem skierowanym na pozyskanie turystów – uważa Mirosław Sikorski, prezes zarządu polskiego biura podróży Almatur. Jego zdaniem zabrakło też informacji o najciekawszych atrakcjach w kraju na portalach specjalizujących się w wynajmie miejsc noclegowych.
Drugi powód możliwych słabych efektów turystycznych Euro to złe sprofilowanie kampanii promocyjnych miast gospodarzy. Kibice to na ogół ludzie młodzi, których bardziej od zabytków interesują miejsca najbardziej kultowe pod względem rozrywki. Poza tym kampania miast tak na dobrą sprawę ruszyła dopiero wtedy, gdy zaczął się turniej – wyjaśnia Krzysztof Łopaciński, wiceprezes Instytutu Turystyki. Poza tym ulotki pokazujące walory Polski wręczane kibicom na lotniskach czy dworcach nie spełniły swojej funkcji. Zagraniczni goście otrzymywali je w momencie, gdy już mieli zaplanowany powrót.
Brak odpowiedniej promocji przyczynił się również do porażki usługi Polish Pass, która miała mieć swoją premierę na Euro, skierowanej przede wszystkim do zagranicznych kibiców, a w przyszłości turystów. Sama koncepcja produktu, który integruje w sobie bilety na komunikację miejską, lotniczą, nocleg i ubezpieczenie, jest bardzo chwalona m.in. przez organizatorów Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. I choć Polish Pass mógł być hitem pod kątem obsługi kibiców na Euro, to wcale się tak nie stało. Kibice z zagranicy nie wykazali dużego zainteresowania tą usługą, często dlatego że nie wiedzieli, iż w ogóle istnieje. Zabrakło pieniędzy na skuteczne wypromowanie narzędzia za granicą – przyznaje nasz informator zorientowany w sprawie.
Koordynator Polish Pass ze spółki PL.2012 Dominik Jung tłumaczy, że w budżecie firmy powołanej przez Ministerstwo Sportu nie wydzielono puli pieniędzy na wypromowanie za granicą tego narzędzia. Spółka PL.2012 odpowiadała za koordynowanie powstania tego produktu, natomiast nakłady finansowe są po stronie partnerów biznesowych – dodaje Jung.
Z naszych ustaleń wynika jednak, że po części powodem niewydzielenia w budżecie spółki PL.2012 środków na promocję Polish Pass był strach przed porażką całego przedsięwzięcia. Tak więc z powodu obaw o porażkę zabrakło sukcesu.