UTK ustalił stosowanie przez PKP Intercity bezprawnych praktyk naruszających zbiorowe interesy pasażerów – dowiedział się DGP. Właśnie ruszyło postępowanie administracyjne w sprawie nałożenia kary pieniężnej na przewoźnika. Ta może wynieść do 2 proc. rocznego przychodu, czyli maksymalnie 37 mln zł.
Decyzja UTK to efekt kilkumiesięcznego postępowania, które zostało wszczęte po skargach pasażerów na warunki panujące w pociągach EIC „Jantar”, kursujących sezonowo między Warszawą Wschodnią i Helem. Do zakładu PKP Intercity w Gdyni wpłynęło w tej sprawie 295 zawiadomień. DGP dotarł do tej dokumentacji.
„8 lipca podróżowałam wraz z czteroosobową rodziną, w tym z dwójką dzieci w wieku pięciu i sześciu lat, pociągiem relacji Władysławowo – Warszawa Wschodnia. (...) Przez całą podróż, czyli 7,5 godz., w całym wagonie nie było prądu, a także klimatyzacji” – skarży się pasażerka. Dodaje, że po zmierzchu podróż odbywała się w ciemnościach, a w toalecie nie było wody w kranie.
„Wszystkie wagony tego pociągu wyposażone są w klimatyzację, a co za tym idzie, nie mają otwieranych okien albo tylko uchylane lufciki okienne. Od Gdyni do Helu nie działała klimatyzacja. Tego dnia upał sięgał 29–30 st. C” – to fragment innej skargi.
Odcinek Reda – Hel jest kluczowy – w związku z modernizacją linii nr 213, którą prowadzi spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, czas przejazdu „piekielnymi pociągami na Hel” z wyłączoną klimatyzacją wydłużał się o pół godziny.
Z relacji załóg konduktorskich, które spółka zebrała w ramach wewnętrznych postępowań wyjaśniających, wyłania się standard podróży godny Afryki równikowej. „W czterech pierwszych wagonach z muszli klozetowych wylewały się fekalia i przez progi wypływały na korytarz. Matki podróżujące z dziećmi zakładały pampersy nawet starszym dzieciom, bo nie było możliwe skorzystanie z toalety” – relacjonował konduktor PKP Intercity.
Inny pracownik spółki zwraca uwagę, że podróżni jechali w tragicznych warunkach. „Dało się to odczuć przez liczne awantury i obraźliwe, wulgarne słowa w naszym kierunku” – czytamy.
Kontrola UTK wykazała, że problem wynikał głównie ze złego gospodarowania taborem. Linia kolejowa nr 213 z Redy do Helu jest niezelektryfikowana, a PKP Intercity nie ma odpowiednich lokomotyw do jej obsługi. Do wagonów pasażerskich przewoźnik dołączał spalinowe lokomotywy SM42. To jednak maszyna manewrowa (do przepychania składów na bocznicy), która nie ma instalacji umożliwiającej zasilanie klimatyzacji. Czyli mimo że wszystkie wagony były wyposażone w klimatyzację, nie można było jej używać.
– W tym sezonie podróże na Hel będą się odbywały z pełnym wykorzystaniem klimatyzacji. Do dyspozycji pasażerów będą cztery lokomotywy wydzierżawione od czeskiego przewoźnika – obiecuje Zuzanna Szopowska, rzeczniczka PKP Intercity. Oprócz tego w nowosądeckim Newagu zamówiono modernizację pięciu lokomotyw manewrowych pod kątem przewozów pasażerskich. Zakończy się ona jednak dopiero w I kw. 2015 r.
Przewoźnik zapewnia, że wyciągnął wnioski z kompromitującego sezonu 2013 na Helu. – Tego lata zapewnimy wyższy standard podróży – zapowiada Szopowska.
Wciąż nie ma zaś pewności, czy w te wakacje skróci się czas przejazdu na Hel. Zgodnie z kontraktem wartym 117 mln zł włoska firma Salcef miała to zrobić do stycznia tego roku. Remont trwa jednak do dziś. – Wykonawca zadeklarował, że pierwsze pociągi będą mogły pojechać na Hel 15 czerwca – wskazuje Maciej Dutkiewicz z PKP PLK.
W 2013 r. PKP Intercity zanotował 110 ml zł straty. W planach na 2014 r. jest „niska strata”, a osiągnięcie zysku – ok. 100 mln zł – założono dopiero w 2015 r.
Polskie pendolino z Bydgoszczy
Spółka PKP Intercity podpisała w piątek z bydgoską Pesą umowę na dostawę 20 pociągów Dart. Wartość tego kontraktu to ponad 1,3 mld zł, z czego 300 mln zł będzie kosztował 15-letni serwis pociągów. PKP Intercity wymaga, żeby pociągi były przystosowane do prędkości 160 km/h. Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki zapowiedział jednak, że platforma darta posłuży jego spółce do opracowania składu osiągającego prędkość eksploatacyjną 200 km/h i więcej. Według umowy dostawy powinny się zakończyć w październiku 2015 r. Producent informuje, że komponenty i podzespoły do produkcji dostarczy ponad 350 przedsiębiorstw z Polski. Dla PKP Intercity polskie darty będą uzupełnieniem floty 20 francusko-włoskich pendolino. Te wraz z utrzymaniem przez 17 lat pochłoną ok. 2,7 mld zł. W przeliczeniu na jedno miejsce pasażerskie pendolino jest o 80 proc. droższy od darta.