Rzymskie wakacje dla cudzoziemców, którzy zwiedzają miasto na skuterze, przyjeżdżają samochodem, bądź go wynajmują, coraz częściej kończą się mandatem za parkowanie w niedozwolonym miejscu, lub za darmo tam, gdzie jest to płatne, za jazdę pasem dla autobusów, a także za nadmierną prędkość i inne niebezpieczne zachowania.
Stołeczne władze, jak podkreślił dziennik "Il Messaggero", mówią wręcz o "masowym wzroście" kar za łamanie przepisów ruchu drogowego przez cudzoziemców. Wiąże się to z coraz większymi wydatkami ponoszonymi przez straż miejską w związku z koniecznością wysyłania mandatów za granicę.
Koszty te są tak wysokie, że biuro spraw administracyjnych w urzędzie miasta wyasygnowało na ten cel dodatkowe fundusze, co obciążyło budżet miasta. Pieniądze na opłaty pocztowe i wszystkie procedury przyznano w trybie pilnym, bo gdyby doszło do znacznych opóźnień w wystawianiu mandatów cudzoziemcom, nie można by ich w ogóle wyegzekwować z powodu przekroczenia terminów.
Chociaż, jak dodaje rzymska gazeta, mandaty są wysyłane na czas i tak ich odbiorcy zazwyczaj ich nie płacą. Skala tego zjawiska jest ogromna i stale rośnie. Podczas gdy średnio nieopłacony pozostaje co trzeci mandat wystawiony w Wiecznym Mieście, w przypadku ukaranych turystów zagranicznych opłatę uiszcza co siódmy z nich.
Wśród powodów tego stanu rzeczy wymienia się słabą współpracę lokalnych służb z zagranicznymi partnerami. Dlatego władze stolicy Włoch postanowiły zatrudnić prywatnych poborców należności, którzy będą poszukiwać dłużników w innych krajach we współpracy z ich ambasadami i konsulatami.
Stawką, jak wyjaśniono, jest prawie 10 milionów euro rocznie z potencjalnych wpływów z mandatów w mieście, w którym brakuje pieniędzy na wiele pilnych wydatków.