Do zakończenia sezonu zostało jeszcze półtora miesiąca. Dlatego lokalne władze dwoją się i troją, żeby podczas epidemii koronawirusa ściągnąć do siebie jak najwięcej turystów. I jednocześnie zapewnić im bezpieczeństwo.

Reklama

Materac na godziny

Jeśli chodzi o liczbę kreatywnych rozwiązań, prym wiedzie Hiszpania, bijąc inne kraje na głowę. Np. w Katalonii przed wejściami na plaże zainstalowano czujniki do mierzenia temperatury, a w Andaluzji – sygnalizację świetlą. Wejście jest limitowane i możliwe dopiero wtedy, kiedy zapali się zielone światło. W praktyce: kiedy jedna osoba opuści plażę, kolejna może na nią wejść. Jeszcze dalej poszły władze Costa del Sol – wprowadziły limit czasu; na plaży można przebywać maksymalnie cztery godziny. W Almuñécar jest całkowity zakaz wnoszenia na plażę materacy i kółek do pływania. W życie nie wszedł jedynie pomysł opasek koronawirusowych, które w zależności od stanu zdrowia miały się różnić kolorami.
Nie wszystkie te obostrzenia są zasadne. – Część jest na wyrost. To dmuchanie na zimne, bo nie do końca wszyscy wiedzą, jak mają postępować. Niektóre z krajów, myślę głównie o tych z basenu Morza Śródziemnego, reagują nerwowo, bo notują wysoką liczbę zakażeń, a żyją z turystyki. Chcą więc zrobić coś, żeby pokazać, że trzymają rękę na pulsie – uważa dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog i wykładowca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

*Mierzenie temperatury na plaży – jest prawdopodobieństwo, że temperatura będzie podwyższona, bo jesteśmy przecież nagrzani od słońca”.

*Limit czasu – zbędny, wystarczy, że będziemy zachowywali dystans społeczny i nic specjalnie nie będzie nam groziło.

*Zakaz wnoszenia zabawek i dzielenia ich z innymi – to, że dzieci mogą skuteczniej zakażać koronawirusem, nie zostało jednoznacznie potwierdzone. Badania z Włoch, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii niczego takiego nie dowiodły.
Włochy i Portugalia próbują doścignąć Hiszpanię. Na Półwyspie Apenińskim wpadli na pomysł uruchomienia aplikacji, która umożliwiałaby wstęp na plażę tylko po wcześniejszej rezerwacji (to na Wybrzeżu Amalfitańskim) czy np. ustawiania boksów z pleksi, z leżakami i parasolami w środku (podobne można już znaleźć na greckiej wyspie Santorini). Portugalczycy poszli w zakaz wejścia na plażę bez… ręcznika i limity czasowe (to przykład z Ericeira). Bardzo zresztą restrykcyjne: spacer – do godziny, a surfing – półtorej godziny.

Sektor bezpieczeństwa

Reklama

– Infekcja COVID-19 podczas wypoczynku nad wodą jest mało prawdopodobna – uspokaja Tomasz Dzieciątkowski. – Poprzez wodę jako taką koronawirus się nie przeniesie, więc basen; zwłaszcza odkryty, jezioro i morze nie powinny być nam straszne. Wirus przenosi się wyłącznie drogą kropelkową – to jest 95 proc. zakażeń. Ewentualnie przez bezpośredni kontakt z powierzchniami, np. blatem stołu czy nieumytymi rękoma…
W praktyce oznacza, że jeżeli mielibyśmy się zakazić nad wodą, to nie na kąpielisku jako takim, tym bardziej że zwiększone promieniowanie UVC też będzie w pewnym stopniu dezaktywowało wirusa.
Zagrożenie może raczej czyhać w kolejce do szatni i pryszniców czy np. na zatłoczonej plaży. A że im więcej ludzi, tym zagrożenie większe, to i tutaj pojawiły się nowe rozwiązania. Np. zakaz korzystania z szatni czy przebieralni na basenie (w Niemczech) czy np. bezpieczne sektory na plażach. Mają je francuskie La Grande-Motte, czy np. hiszpański Lloret de Mar; w Polsce – Międzyzdroje. Co ciekawe, w tym pierwszym przypadku w grę wchodzą nawet osobne sektory dla rodzin z dziećmi i osób po 65. roku życia. Każda strefa ma własne zaplecze, a nawet ratownika.

Proste zasady

A co jeśli takich wydzielonych sektorów nie ma?

*Podstawowa zasada: bezwzględnie przestrzegaj dystansu społecznego; zawsze lepiej niech będą to 2 niż 1,5 m. Jeśli masz kilometr plaży z garstką osób, to nie ma się czego bać. Ale jeśli koc przy kocu, lepiej poszukaj innego miejsca.

*Kiedy stoisz w kolejce – np. do toalety, baru – noś maseczkę lub przyłbicę.

*Jak najczęściej myj lub dezynfekuj ręce, szczególnie po kontakcie z wszelkimi powierzchniami i urządzeniami publicznego użytku.

*Jeśli to możliwe korzystaj z plastikowych kubeczków, pilnuj, by nikt nie pił bezpośrednio z tej samej butelki co ty. Unikaj też picia bezpośrednio z puszki; SARS-CoV-2 może pozostawać aktywny na powierzchniach metalowych do dwóch dni.

*Najlepiej korzystaj z własnego sprzętu turystycznego (koc, leżak, mata, sprzęt do nauki pływania i inne).

*Absolutnie nie wychodź z domu w przypadku złego samopoczucia i podwyższonej ciepłoty ciała, infekcji oraz objawów chorobowych sugerujących chorobę zakaźną.

– Jeżeli będziemy przestrzegali tych wszystkich reguł, to wypoczynek nad wodą będzie jak

najbardziej bezpieczny. Urlop należy się każdemu. Ważne, żebyśmy zachowywali zdrowy rozsądek – kwituje dr Tomasz Dzieciątkowski.

DOK

Ratownik radzi

Apoloniusz Kurylczyk, WOPR Zachodniopomorskie
Apoloniusz Kurylczyk, WOPR Zachodniopomorskie / Materiały prasowe
Przede wszystkim zadbajmy o bezpieczeństwo dzieci. Niezależnie od tego, czy potrafią pływać czy nie, przed wejściem na plażę pokazujemy im trzy rzeczy: gdzie są ratownicy, gdzie się kąpiemy i gdzie będziemy się szukać, gdyby się od nas odłączyły. Przypominamy też telefon do rodzica. Jeśli mamy 2–3-latki, to pytamy ratownika, czy nie ma opaski, na której moglibyśmy wpisać numer telefonu do opiekuna.
Jeśli odpoczywamy na dzikiej plaży, a fala jest wyższa niż 70 cm, trzymajmy się z dala od wody. Sprawdzajmy prognozę pogody: czerwona lampka powinna się nam zapalić, jeśli prędkość wiatru przekroczy 29 km/h; co odpowiada 5 stopniom w skali Beauforta. Na strzeżonym kąpielisku ratownik ma już wtedy obowiązek wywieszenia czerwonej flagi!

Marek Koperski, WOPR Województwa Pomorskiego

Marek Koperski, WOPR Województwa Pomorskiego / Materiały prasowe

Zwracajmy uwagę na temperaturę wody w morzu (taką informację można znaleźć przy wejściu na strzeżoną plażę) – szczególnie teraz, kiedy pojawiają się już prądy północne. Sprawiają, że woda może mieć nie więcej niż 14 st. C. Do kąpieli i pływania powinno to być nie mniej niż 18 st. C, a najlepiej 22–25 st. C.

Jednak niezależnie od tego, jaka będzie temperatura wody, wchodzimy do niej powoli, stopniowo – schładzamy twarz, kark i okolice serca; dopiero potem zanurzamy resztę ciała. Inaczej grozi nam szok termiczny i utrata przytomności, a w skrajnych przypadkach nawet zawał. Jeśli będzie nam zimno lub poczujemy się słabo, natychmiast wychodzimy na brzeg, wycieramy się do sucha i ogrzewamy. Ponowne wejście do wody po zbyt krótkiej przerwie może się skończyć niebezpiecznym wychłodzeniem organizmu.

Marek Frąckowiak, WOPR Wielkopolska
Marek Frąckowiak, WOPR Wielkopolska / Materiały prasowe
Wypoczywając nad rzekami czy jeziorami unikajmy skoków do wody, zwłaszcza z materacy i innych konstrukcji pływających. Nie wiemy, jak jest głęboko – bezpieczeństwo daje co najmniej 2,5 m – i co jest na dnie, a mogą się tam znaleźć pale, pozostałości po konstrukcji mostu albo pomostu czy kamienie.
Najważniejsza zasada nad wodą brzmi: informuj znajomych, kiedy wchodzisz do wody i kiedy z niej wracasz. I nie szarżuj, nie odpływaj daleko od brzegu – poruszaj się między żółtymi a czerwonymi bojami, nigdy w tym samym miejscu i czasie co motorówki, skutery i suflerzy. Poza tym nie pływaj po zmroku. Jeśli coś ci się stanie, utrudni to akcję ratunkową, która i tak jest teraz trudna. Do chwili, kiedy nie pojawi się zespół medyczny, ubrany w strój ochronny ratownik może prowadzić resuscytację z pominięciem oddechu. Tylko uciska klatkę piersiową. Takie są procedury.
Materiały prasowe