Grzegorz Kaleta, szef działu zarządzania nieruchomościami hotelowymi w CBRE, poinformował w czwartkowej informacji prasowej, że branża hotelowa miała podnieść się z pandemii dopiero w 2024 roku. Boom przyszedł jednak wcześniej. W marcu i kwietniu br. na skutek wojny w Ukrainie hotele przeżywały oblężenie, bo część uchodźców właśnie w tego typu obiektach szukało krótkoterminowo schronienia. Teraz Ukrainki ratują sytuację kadrową w hotelach, bo choć jest drogo, turystów nie brakuje - czytamy w informacji.

Reklama

Zdaniem Kalety największą popularnością cieszą się hotele resortowe, których obłożenie wynosi ok. 70-80 proc. Turyści przyjeżdżają jednak na krócej niż w 2020-2021, bo tylko 3-4 dni.

Wracają turyści zagraniczni

Zwrócił uwagę, że według wielu prognoz odbicie w branży hotelowej miało nastąpić powoli. Zakładano, że powrót do wyników notowanych w 2019 r. będzie możliwy dopiero w 2024 r. Sytuacja - jak podkreślił - zmieniła się po wybuchu wojny w Ukrainie, która przyczyniła się do skokowego ożywienia w sektorze hotelowym, którego nikt się nie spodziewał. Hotele w marcu w większości miast w Polsce, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków zapełniły się praktycznie z dnia na dzień. Uchodźcy, którzy mogli sobie na to pozwolić spędzali w hotelu kilka tygodni. Miasta podpisywały też umowy z hotelami – oferowano wsparcie finansowe o ile obiekt zdecyduje się udostępnić swoje pokoje dla uchodźców. Taka umowa obejmowała również posiłki - podał szef działu zarządzania nieruchomościami hotelowymi w CBRE.

Wyjaśnił, że pochodną wojny w Ukrainie było niemal 100-proc. obłożenie hoteli w dużych miastach w Polsce, ale efekt był tylko chwilowy. Ekspert poinformował, że od maja za ruch w branży hotelowej znowu zaczęli odpowiadać turyści, również zagraniczni. Do tego ruszyły po blisko 3 latach konferencje i szkolenia stacjonarne, które wcześniej ze względu na sytuację pandemiczną, były nagminnie odwoływane - wskazał Kaleta.

Reklama

Ile teraz zapłacimy za pobyt w hotelu?

Przyznał jednocześnie, że jednym z największych wyzwań, z jakim mierzy się aktualnie branża hotelowa, są rosnące koszty, m.in. energii, które wpływają na ostateczną cenę pokoju. W pierwszym kwartale 2022 r. pokój w obiekcie 4- i 5-gwiazdkowym można było znaleźć w cenie ok. 250-300 zł. Teraz koszt podskoczył do ok. 600 zł - podał.

Odszedł za to w niepamięć problem branży związany z brakami kadrowymi. W hotelach pracują głównie kobiety, których na skutek wojny w Ukrainie w Polsce przybyło - podał ekspert. Powołując się na dane Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej poinformował, że już 307 tys. uchodźców znalazło pracę. Spora część z nich zasiliła branżę hotelową, pracując na recepcji, przy sprzątaniu czy w restauracjach i kuchniach. To oznacza - jak ocenił - że pierwszy raz od wielu lat nie ma deficytu kadrowego w hotelach. Jego zdaniem wyzwaniem jest jednak brak znajomości języka polskiego i angielskiego ukraińskiej kadry.

Kaleta zwrócił uwagę, że w poprzednich dwóch latach, ze względu na pandemię, większość Polaków wakacje spędziła w kraju. Dużą rolę odegrał też jego zdaniem bon turystyczny, który spowodował, że więcej rodaków mogło sobie pozwolić na pobyt w hotelach 3- i 4-gwiazdkowych. "W tym roku jest inaczej. Część osób, które na to stać, zdecydowała się na wyjazd zagraniczny, mimo tegorocznych zniechęcających trudności na lotniskach. Inni całkowicie zrezygnowali z wakacji, a pozostali spędzają urlop w kraju" - poinformował.

Regiony, które cieszą się popularnością

W opinii przedstawiciela CBRE zróżnicowane podejście Polaków do tegorocznych wyjazdów powoduje, że w niektórych regionach jest pusto. Jako przykład podał Mazury, gdzie nadal ok. 35-40 proc. pokojów jest niewynajętych. Również w Trójmieście nie ma takich tłumów jak rok czy dwa lata temu, chociaż obłożenie jest na poziomie ok. 70 proc.

Z informacji przez niego przekazanych wynika, że topowe lokalizacje w Polsce to w górach: Zakopane, Białka Tatrzańska, Szklarska Poręba, Karpacz czy Szczyrk, a nad morzem największą popularnością cieszą się: Kołobrzeg, Międzyzdroje, Sopot, Jastarnia i Łeba. W przypadku miast "wielka piątka" to Wrocław, Gdańsk, Kraków, Warszawa, do której ostatnio dołączył Toruń.

Kaleta przyznał jednak, że z powodu rosnących kosztów turyści zaczęli swoje pobyty skracać. Obecnie standardowy wyjazd to ok. 3-4 dni, podczas gdy w latach 2020-2021 średnio trwał 7 dni. Widać zatem, że goście zaczynają oszczędzać. Kolejnym trendem jest też rezerwowanie wyjazdów na ostatnią chwilę. Może być to pokłosie doświadczeń pandemii i jej nieprzewidywalności, jak i niepewnej pogody. Standardem staje się rezerwowanie pobytu na 2-3 dni przed wyjazdem - wskazał ekspert.

CBRE Group, Inc. świadczy usługi m.in. w zakresie nieruchomości komercyjnych. Firma zatrudnia ponad 100 tys. pracowników (nie wliczając podmiotów stowarzyszonych i partnerskich) i obsługuje inwestorów i najemców nieruchomości za pośrednictwem ponad 530 biur na całym świecie.