Podwyższenie średniej temperatury na Ziemi powyżej 2 st. Celsjusza grozi prawdziwą katastrofą. Jeśli do tego dopuścimy, musimy się liczyć z zatopieniem terenów nadmorskich, a także małych wysp. Do 2100 r. poziom mórz będzie wyższy o 56 cm niż obecnie. Zmiany temperatury pociągną za sobą przesunięcie stref klimatycznych. Liczba gorących dni wzrośnie o 25 proc. Nastąpią z jednej strony długie okresy suszy, z drugiej – gwałtowne powodzie i podtopienia. Za tym idą klęski głodu i problemy epidemiologiczne, migracje i wojny o zasoby.

Reklama

Scenariusz ten jest wyjątkowo niekorzystny, ale przez wielu zdaje się być lekceważony. Niektóre środowiska podważają nawet tezy naukowców. Tymczasem zmiany widać gołym okiem. Na przestrzeni ostatnich lat zasadniczo zmieniły się temperatury w Polsce. Śnieg pada rzadko, utrzymuje się krótko. Miesiące letnie są dużo bardziej upalne niż kiedyś, susza staje się coraz bardziej palącym problemem.

Lata 2011–2020 były najcieplejszym dziesięcioleciem w historii w skali świata. W 2019 r. średnia temperatura ukształtowała się na poziomie wyższym od czasów sprzed epoki przemysłowej o 1,1 st. Celsjusza. Wywołane przez działalność człowieka ocieplenie zwiększa się w tempie 0,2 st. Celsjusza na dekadę.

Aby było możliwe powstrzymanie tego procesu, emisje dwutlenku węgla na świecie muszą osiągnąć zerową wartość netto. Także ograniczanie innych emisji gazów cieplarnianych, takich jak metan, może powstrzymać ten bardzo niebezpieczny trend. Wymaga to zaangażowania polityków, największych koncernów, ale też średniego i małego biznesu oraz każdego z nas z osobna.

Zielona podróż

Aż jedna czwarta emisji CO2 w Unii Europejskiej pochodzi z sektora transportowego, przy czym za ponad 70 proc. odpowiada transport drogowy. Z tego 60,6 proc. to samochody osobowe, 27,1 proc. to ciężarówki o dużej nośności i autobusy, a 11 proc. – mniejsze auta ciężarowe. Według danych Europejskiej Agencji Środowiska, lotnictwo cywilne ogółem odpowiada za 13,4 proc. emisji, żegluga za ponad 14 proc., a kolej zaledwie za 0,4 proc.

Transport to jedyny sektor gospodarki unijnej, w którym emisje gazów cieplarnianych wzrosły w ciągu ostatnich 30 lat. Choć stał się on w tym czasie niewątpliwie bardziej wydajny – większość aut osobowych, statków, ciężarówek i samolotów emituje mniej CO2 na kilometr niż kiedyś. Rośnie jednak natężenie ruchu.

Reklama

Samochód jest wciąż najchętniej wybieranym środkiem transportu. Średnia europejska z 2018 r. wynosiła 1,6 pasażera na jedno auto. Idealnie byłoby, gdybyśmy planując wakacje, wtedy gdy to możliwe, przesiedli się z aut do pociągów. To znacząco pozwoliłoby obniżyć ślad węglowy naszych wakacji. Żeby kształtować takie nawyki, konieczne jest wsparcie ze strony decydentów. Siatka kolejowa powinna być rozbudowana, połączeń powinno być wystarczająco dużo, dodatkowo w Polsce należałoby popracować nad poprawą zaufania do kolei, wciąż zdarzają się tu spore opóźnienia. Dobrą wiadomością jest to, że sieć kolejowa w Polsce jest rozwijana po jej częściowej likwidacji, do której doszło mniej więcej 20 lat temu. Dotyczy to również miejscowości turystycznych. Na wakacje dodatkowe połączenia uruchamia nie tylko np. PKP Intercity, ale również inni przewoźnicy.

Warto mieć na uwadze, że lot samolotem emituje 285 g węgla na kilometr, tymczasem w przypadku jazdy autem emisja wynosi 104 g, a pociągiem – zaledwie 14 g. Oczywiście trzeba uwzględnić w tym przypadku liczbę podróżujących konkretnym środkiem transportu.

Są sposoby, aby mimo wszystko ograniczyć emisję w przypadku podróży samochodem. Pierwszym jest jazda pojazdem elektrycznym (o ile sprzyja temu infrastruktura, czyli stacje ładowania). Innym – użytkowanie pojazdów wspólnie z innymi. To idealne rozwiązanie, gdy udajemy się na wakacje grupą. Przed podróżą należy sprawdzić stan auta i opon, to ważny czynnik decydujący o efektywności spalania paliwa w pojazdach o napędach tradycyjnych, a także o bezpieczeństwie – to drugi dobry powód dla podjęcia takich działań.

Wybierając się na wakacje samolotem, również możemy chronić środowisko. Możliwy jest zakup „zielonego” biletu lotniczego oferowanego przez niektóre linie. Polega to na wniesieniu przy okazji zakupu biletu dobrowolnej opłaty na cele ekologiczne, wśród nich na inwestycje w odnawialne źródła energii czy wsparcie różnego rodzaju organizacji ekologicznych, w ramach kompensacji emisji CO2.

Gdy już zakotwiczymy się w miejscu wypoczynku, rozejrzyjmy się w możliwościach podróży transportem publicznym. W niektórych miastach komunikacja publiczna jest darmowa, w wielu można wypożyczyć rower miejski, hulajnogę itd.

Ekohotele i zdrowe nawyki

Coraz większym zainteresowaniem cieszą się ekohotele, które działają w zgodzie z ideą poszanowania dla środowiska.

W tego typu nowoczesnych budynkach znajdują się zielone tarasy i dachy, ogrody warzywne, ale też inteligentne systemy zarządzania energią, aplikacje do sterowania parametrami powietrza w pomieszczeniach, system odzysku wody. Wyposażone są one często w panele fotowoltaiczne, zaplanowane są powierzchnie przeszklone w taki sposób, by możliwie najdłużej korzystać z naturalnego światła. Nie używa się tu jednorazowych naczyń i sztućców.

Skoro już jesteśmy przy posiłkach – zmiana diety także może wpływać na emisje. Kluczowe jest ograniczanie spożycia mięsa. Lato sprzyja zmianie przyzwyczajeń ze względu na dostępność owoców i warzyw. Produkcja żywności pochodzenia zwierzęcego wiąże się z wyższymi emisjami gazów cieplarnianych. Z badań przeprowadzonych przez pracowników uniwersytetu w Oksfordzie wynika, że emisje gazów cieplarnianych w diecie osób jedzących mięso mogą być nawet dwa razy wyższe niż u wegan. Warto też pamiętać o tym, by nie marnować żywności.

Oczywiście nie bez znaczenia są codzienne nawyki. Oszczędzanie wody, gaszenie światła w pomieszczeniach, z których nie korzystamy, odłączanie od prądu ładowarek bezpośrednio po naładowaniu laptopa czy telefonu, rezygnacja z codziennej wymiany ręczników w hotelach – wszystkie te drobne działania ostatecznie prowadzą do ograniczania emisji.

Gazy cieplarniane są emitowane przy okazji produkcji oraz konsumpcji towarów i usług. Wbrew pozorom nasze indywidualne wybory są niezwykle istotne z punktu widzenia ochrony środowiska. Także te wakacyjne. Rewolucję warto zacząć od siebie, nie oglądając się na innych. To zwiększa szansę na wstrzymanie zmian klimatycznych, które są zagrożeniem dla świata. Gdy nasze działania połączą się z działaniami odgórnymi dyktowanymi przez rządy poszczególnych krajów, wpływającymi na decyzje koncernów, przemysłu, państw, efekty mogą pojawić się bardzo szybko. Wszystko to wymaga jednak świadomości i przekonania, że służymy ważnej sprawie.

Za troskę o klimat podziękują nam kolejne pokolenia, za więcej ruchu czy zdrowszą dietę – również nasz własny organizm.

CZYTAJ WIĘCEJ W DODATKU "DGP Na wakacje">>>

ms