Organizator rejsu Artur Tomkiewicz już opracował plan wyprawy, która z mazurskich jezior będzie wiodła rzekami Pisą, Narwią, a następnie Wisłą. - Stan polskich rzek nie jest rewelacyjny, ale mam nadzieję, że tydzień wystarczy, żeby dopłynąć do Warszawy - powiedział Tomkiewicz i dodał, że tą samą drogą żeglarze zamierzają wrócić na Mazury.
Wyprawa odbędzie się, gdy na jeziorach stopnieje lód. Na razie jest go sporo, ale Tomkiewicz i jego załoga bacznie śledzą prognozy pogody i - jak mówią - mają nadzieję, że sprawdzą się te, które mówią, że wiosna w tym roku ma nadejść szybko.
Chcemy płynąć przed sezonem, żeby naszej wyprawy i cudowności naszej łodzi nie przesłaniały żadne inne łódki, czy motorówki - przyznał Tomkiewicz.
Żeglarze swój rejs chcą w całości odbyć na omedze - kultowej, żaglowej łodzi. Ta, która ma się przedzierać z Mazur do stolicy została wyprodukowana w 1956 roku.
"Łódź jest odrestaurowana, wygląda jak nowa, ma też możliwość podczepienia do niej silnika. Użyjemy go, jak nie będziemy mogli płynąć na żaglach" - powiedział PAP Life Tomkiewicz.
Do łodzi Tomkiewicz i jego załoga zamierzają zapakować "mazurską wałówkę" czyli węgorze i sękacze (regionalne ciasto, możne mieć nawet metr wysokości, a im dłużej poleży, tym jest smaczniejsze) oraz plany nowej drogi wodnej, która ma połączyć Wielkie Jeziora Mazurskie z Kanałem Augustowskim.
Te przysmaki zamierzamy podarować politykom, podczas spotkania, o które zabiegamy. Chcemy im w tradycyjny, może nieco zabawny sposób, przypomnieć o Mazurach i poinformować ich, że pragniemy zbudować nową drogę wodną, która dla Mazur będzie prawdziwym oknem na świat - powiedział Tomkiewicz.
Połączenie Wielkich Jezior z Kanałem Augustowskim od lat było marzeniem mazurskich żeglarzy. Od kilku lat plany te nabierają realnych kształtów, ponieważ kilkanaście samorządów (liderem jest powiat ełcki) postanowiło zabiegać o stworzenie projektów budowy takiego połączenia i wspólnie zdobywać środki na jego realizację. Samorządowcy w projekcie tym upatrują nie tylko szansy na rozwój turystyki ale także na rozwój gospodarczy. Gdyby nowa droga wodna powstała z Mazur można by dopłynąć na Litwę, Białoruś i znacznie szybciej niż teraz także do Bałtyku.