Tygodniowy urlop za granicą w czerwcu można spędzić za mniej niż 400 zł od osoby. Dotyczy to wypoczynku w obiektach ekonomicznych bez wyżywienia. Pobyt w trzy- lub czterogwiazdkowym hotelu ze śniadaniem bądź dwoma posiłkami nie jest jednak dużo droższy. Bez trudu można znaleźć ofertę za ok. 500 zł od osoby. Propozycje te dotyczą Grecji, Bułgarii i Turcji, choć można trafić i na Chorwację.
Takie oferty przedstawiają nie tylko małe biura, znane tylko na lokalnych rynkach, ale i krajowi potentaci. Jak zauważa Piotr Sućko, prezes FunClubu, wojnę cenową o klienta rozpętał Rainbow. Nie trzeba było długo czekać, by dołączyli do niego inni, jak Wezyr Holiday, Net Holiday, Grecos, SunFun czy Itaka.
Takie upusty bardzo psują rynek. Przyzwyczajają klientów do tego, że mogą za mniej niż połowę regularnej ceny spędzić urlop za granicą. Ludzie kupują wycieczki dopiero na kilka dni przed terminem wylotu, co może negatywnie odbić się na finansach touroperatorów – tłumaczy ekspert.
Skąd wojna cenowa? – Do tej pory to maj był najsłabszym miesiącem w letniej turystyce. Mając tego świadomość, w tym roku biura ograniczyły w tym czasie ofertę. Zaplanowały jednak więcej wyjazdów w czerwcu, kiedy sprzedaż ruszała zwykle pełną parą. Ale popyt cały czas jest słaby – twierdzi Marcin Małysz, dyrektor ds. operacyjnych w biurze Exim Tours.
Reklama
Z każdym miesiącem skala spadków sprzedaży jest coraz większa. Na początku czerwca było to już 9,2 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Na początku maja było to 8,4 proc. – wynika z danych Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.
Za gorszą sprzedaż w czerwcu branża wini piłkarskie mistrzostwa Europy i to, że zakwalifikowała się do nich reprezentacja Polski. – Szybkie odpadnięcie z grupy mogłoby nam pomóc odzyskać rynek – słyszymy w jednym z biur.
Głównym powodem słabości rynku są pojawiające się wciąż informacje o zamachach terrorystycznych. Słabnący kurs złotego względem głównych walut ma też znaczenie – o tyle że powoduje wzrost wydatków ponoszonych przez turystów na miejscu wypoczynku.
Niższe ceny w czerwcu mogą być zapowiedzią tego, że w ścisłym sezonie również będzie można trafić na atrakcyjne oferty. Traveldata, firma specjalizująca się w badaniu rynku turystycznego, ocenia, że ceny sierpniowych wycieczek idą w dół. Największe zniżki wystąpiły na Cyprze, Teneryfie i w Turcji Egejskiej – odpowiednio o 129, 122, 79 zł w porównaniu z ubiegłym rokiem. Jeśli chodzi o całą ofertę na okres wakacji, to taniej niż przed rokiem – średnio o 19 zł – można kupić wyjazdy do Maroka, o 22 zł do Egiptu, o 36 zł na Wyspy Kanaryjskie, 46 zł na Majorkę, o 80 zł do Tunezji, o 134 zł do Portugalii i o 217 zł do Turcji. Są też kierunki, które sprzedają się po wyższych niż w 2015 r. cenach. Mowa na przykład o Bułgarii, która jest droższa średnio o 161 zł.
Biura zapowiadają jednak, że dochodzące do 70 proc. przeceny w szczycie sezonu są mało prawdopodobne. A oferty last minute z dużym upustem zostaną zawężone tylko do wybranych kierunków.
– Przede wszystkim do Grecji, która wciąż boryka się z falą uchodźców. Biura postawiły na ten kierunek, który miał być niedrogą alternatywą dla likwidowanych wyjazdów do Egiptu czy Tunezji – podkreśla Piotr Sućko. Grecja nadal jest krajem najczęściej odwiedzanym przez turystów wyjeżdżających z biurami podróży, ale jak informuje Krzysztof Piątek, prezes PZOT, sprzedaż minimalnie spadła.
Eksperci oceniają, że pierwszy raz od co najmniej 10 lat biura podróży nie powinny liczyć na wzrost przychodów. Mogą one nawet się obniżyć o kilka procent w stosunku do 2015 r., kiedy wyniosły 5,4 mld zł.