Goprowcy w poniedziałek odnaleźli parę narciarzy, którzy zabłądzili w rejonie Pilska. Ze względu na głęboki śnieg, połamane drzewa w lesie oraz trudny, stromy teren, nie byli w stanie wrócić po swych śladach. Ich dokładną pozycją ustalono dzięki aplikacji "Ratunek", którą mieli zainstalowaną w telefonie. - Zostali odnalezieni w Roztoce przez patrol ratowników ze stacji na Hali Miziowej – podali goprowcy.
Ratownicy ze stacji na Markowych Szczawinach sprowadzili z kolei na Przełęcz Krowiarki turystę, który zabłądził pomiędzy Babią Górą a Gówniakiem. - Tu również pomocna była aplikacja "Ratunek". Pozwoliła szybko ustalić koordynaty miejsca, w którym się znajdował – dodali.
Goprowcy z Klimczoka udzielili w schronisku pomocy turyście, który zgłosił problemy z oddychaniem oraz drętwienie kończyn, a także 11-letniej dziewczynce, uskarżającej się na silne bóle brzucha. - Mężczyzna został przetransportowany samochodem terenowym GOPR do Szczyrku. Dziewczynkę przekazaliśmy Zespołowi Ratownictwa Medycznego – poinformowali goprowcy.
Ratownicy pomogli też kobiecie, która złamała rękę na trasach biegowych na Kubalonce. - Została zaopatrzona, zabezpieczona termicznie i przekazana Zespołowi Ratownictwa Medycznego z Wisły – podali.
Ostatni dzień roku pracowicie spędzili goprowcy, którzy pełnili dyżury w ośrodkach narciarskich. W sumie jest to 19 stacji w Beskidach.
Grupa Beskidzka jest największą spośród działających w ramach GOPR. Działa na terenie Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Małego i zachodniej części Makowskiego. Należy do niej ok. 500 ratowników, w tym ok. 200 seniorów. Czynnych ratowników jest ok. 300. 90 proc. stanowią ochotnicy. Beskidzcy goprowcy każdego roku wyruszają z pomocą ponad 3 tys. razy, z czego blisko 2 tys. zimą.