Michał Mendak, rzecznik burmistrza, poinformował w czwartek PAP, że opłata od początku budziła kontrowersje. Jakość powietrza w Sandomierzu przez większą część roku jest dobra, jednak zdarzają się dni, podobnie jak w innych częściach kraju, kiedy normy zanieczyszczenia są przekraczane. Zdaniem władz miasta opłata nie służy promocji Sandomierza - powiedział rzecznik.

Reklama

Zaznaczył, że wycofanie się z opłaty nie ma związku ze skargą skierowaną do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, przez Benjamina Łuczyńskiego z warszawskiego Stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze". Zarzucił on, że danina jest pobierana bezprawnie, ponieważ powietrze w Sandomierzu jest zanieczyszczone. Burmistrz, jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu, wówczas jako radny, miał wątpliwości co do zasadności takiej opłaty. Od kilku miesięcy trwały przygotowania, aby ją wycofać – powiedział.

Mimo to część radnych uważała, że opłata powinna nadal obowiązywać. W opinii radnego Andrzeja Bolewskiego miasto zmaga się ze złym stanem powietrza, ale to problem, który dotyczy całego województwa, a nie tylko Sandomierza. Radny zwraca uwagę, że w mieście w ostatnich latach dokonano szeregu inwestycji, które wpłynęły na zmniejszenie emisji szkodliwych pyłów.

Kiedy przyjmowaliśmy tę uchwałę, robiliśmy to nie po to, żeby wzmocnić budżet, ale by dać sygnał, że do Sandomierza przyjeżdża się nie tylko oglądać zabytki, ale także ze względu na środowisko – mówił radny.

Ostatecznie za wycofaniem się z opłaty zagłosowało dziewięciu radnych, dwóch było przeciwnych.

Opłata klimatyczna, w wysokości 2 złotych za dobę od turysty, była pobierana od 2017 r. Doliczano ją do rachunków hotelowych za pobyt w mieście. W ubiegłym roku z tytułu opłaty do budżetu Sandomierza wpłynęło 75 tys. zł.