Mikołajki o tej porze roku wyglądają sennie; ulice i centrum miasta świecą pustkami. Raz na jakiś czas przejeżdża samochód z miejscową rejestracją, a pojedynczy ludzie przemykają po zakupy.

Turystów na Mazurach w ogóle nie ma

Dojeżdżając od strony Mrągowa do Mikołajek już widać, że turystów na Mazurach w ogóle nie ma. Na parkingach przy pensjonatach czy domach do wynajęcia jest pusto. Jadąc dalej w kierunku centrum przy jednym z największych hoteli na parkingu stoi kilka aut, ale na rejestracjach miejscowych. Drzwi główne do hotelu są zamknięte, a na szybie widnieje kartka z napisem, że "hotel od 27 lutego 2021 roku nie przyjmuje gości".

Nie widać jakiegokolwiek ruchu zarówno w hotelu, jak i w jego pobliżu. Zza parkingu wyłania się stok narciarski. Wyciąg, z którego, gdy było to możliwe, korzystali goście hotelowi i przyjezdni z regionu, jest zamknięty na głucho. Dookoła pustki.

Reklama

Jadąc do centrum miasta widać przejeżdżające pojedyncze samochody, ale z miejscowymi rejestracjami. Czynne są małe sklepiki, apteka. Wchodzą do nich miejscowi. Turystów nie ma. Potwierdzają to dwie starsze panie - mieszkanki Mikołajek. Jedna z nich mówi, że ona wychodzi z domu tylko po zakupy.

W centrum pozamykane są lokale, które oferują lody, gofry itp. Pusto też na promenadzie wzdłuż jeziora. W oddali na pomoście widać jedynie dwóch wędkarzy.

Wzdłuż promenady znajdują się bary, lokale gastronomiczne, puby, ale obecnie są nieczynne. Latem, gdy dopuszczona była działalność gastronomiczna życie tutaj tętniło. Teraz tylko szyldy świadczą o tym, że taki biznes był tu prowadzony. Niektóre z nich brzmią zachęcająco: deska mazurskich ryb dla dwojga, pierogi, makarony, pyszne desery.

Gotowe dania z dowozem

Udaje się jednak znaleźć bar działający nad jeziorem. To "Bart", o czym informuje tabliczka na furtce. Można w nim zamówić dania na wynos. Jak tłumaczy właścicielka Barbara Grabowska, w czasie pandemii, gdy zamknięto gastronomię, musiała przestawić działalność na usługi cateringowe.

Przygotowujemy gotowe dania i dowozimy je do seniorów, którzy nie wychodzą z domu. Mamy też zlecenia od Caritasu na posiłki dla podopiecznych. Od czasu do czasu zdarzają się zlecenia na obiady dla pracowników budowlanych. Musimy jakoś przetrwać do wiosny, na razie nam to wychodzi - wskazuje.

Pani Barbara tłumaczy, że Mikołajki to miasteczko, które tętni życiem w sezonie letnim, a zimą pustoszeje. Stąd duży wysiłek przedsiębiorców, którzy chcą działać cały rok. Obniżyliśmy koszty, zarabiamy minimalnie. Mam 8 pracowników, których muszę utrzymać, bo oni mają rodziny. Dobrze, że zwolnili nas z ZUS, bo to było duże obciążenie. Zobaczymy, co będzie dalej. Mam nadzieję, że otworzą nas na majówkę, aczkolwiek nadzieja trochę przygasa - mówi.

Reklama

Przypomina, że w zeszłym roku turystyczne miasteczka przywitały gości dopiero 18 maja. Myślę, że w tym roku będzie podobnie. Dobrze, że sezon wakacyjny był w miarę dobry, jesień przetrwaliśmy - tłumaczy.

Nasza działalność jest ściśle związana z obecnością gości hotelowych. Jeśli hotele są czynne, przyjmują gości, to oni też wychodzą do miasta, spacerują, coś kupią, a jeśli hotel jest zamknięty to i u nas jest cisza. U nas promenada nad jeziorem jest wyznacznikiem tego, czy turyści są w Mikołajkach. Jeśli ich nie widać tutaj, to znaczy że ich nie ma w ogóle - dodała.

Lockdown na Warmii i Mazurach

Od soboty na Warmii i Mazurach jako jedynym regionie w Polsce, z powodu dużego wzrostu zakażeń, obowiązuje lockdown. Zamknięte są hotele i galerie handlowe, baseny i miejsca rekreacji, kina i teatry, od poniedziałku klasy 1-3 wróciły do nauki zdalnej.

Burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski powiedział PAP, że według jego wiedzy wszyscy przedsiębiorcy w tym mieście podporządkowali się wprowadzonym w regionie obostrzeniom. Zaznaczył, że nie wie, czy z powodu lockdownu dochodziło do wypraszania gości hotelowych. W jego ocenie, nie było jednak logicznego uzasadnienia dla wprowadzenia tych ograniczeń akurat od soboty, bo gdyby wprowadzone je dzień później, to goście mogliby dokończyć weekendowe pobyty i wyjechać w niedzielę po śniadaniu.

Przypomniał, że chociaż lockdown bezpośrednio dotyczy właścicieli i pracowników hoteli, to w przypadku Mikołajek wpływa to również na funkcjonowanie wielu innych firm, co przekłada się praktycznie na całe miasto. W tym mazurskim kurorcie są 4 tys. mieszkańców i 7-8 tys. miejsc noclegowych. My nie mamy jakiegoś przemysłu, naszym przemysłem jest turystyka - zauważył.

W rozmowie z PAP burmistrz odniósł się do swoich wcześniejszych słów dla jednego z portali: Jedyne, co mogę teraz zrobić, to stanąć przeciwko sanepidowi. Nikomu nie zakażę dalszej działalności.

Każdy odbierze moją wypowiedź tak, jak chce. Jeżeli właściciel hotelu czy pensjonatu stwierdzi, że on nie będzie się zamykał, ponieważ oznaczałoby to katastrofę dla jego firmy, a sanepid czy inne instytucje będą podejmowały wobec niego środki zaradcze, łącznie z karaniem go, to ja w takim przypadku będę podejmował decyzje sprowadzające się do jego obrony - tłumaczył Jakubowski.

Wyjaśnił też, że nie zachęcał przedsiębiorców do zbuntowania się przeciwko obostrzeniom, tylko chciał w ten sposób jasno zadeklarować, że jako burmistrz jest do ich dyspozycji, gdyby potrzebowali pomocy. Mogłaby mieć ona - jak mówił - różne formy - czy to bezpośredniej interwencji czy np. pomocy prawnej od gminy.

Protest przed kancelarią premiera

Przypomniał, że w poniedziałek przedstawiciele branży turystycznej z Warmii i Mazur zorganizowali protest przed siedzibą kancelarii premiera pod hasłem "Chcemy pracować, nie protestować".

Warmińsko-mazurski wojewódzki inspektor sanitarny Janusz Dzisko przekazał PAP, że podczas kontroli prowadzonych w miniony weekend inspekcja nie stwierdziła rażących nieprawidłowości związanych z wprowadzonym w regionie lockdownem.

Skontrolowaliśmy większość hoteli i pensjonatów, i mogę powiedzieć, że prawie wszyscy przedsiębiorcy dostosowali się do wymagań nowego lockdownu. W jednym przypadku były drobne dyskusje, ale temat jest już wyprostowany - ocenił.

Jak wyjaśnił, w tym przypadku wszczęto postępowanie administracyjne, ale - jego zdaniem - w momencie, w którym przedsiębiorca dostosuje się do obostrzeń, najpewniej zostanie ono zawieszone.

Dzisko - pytany o dwukrotne kontrole przeprowadzone w weekend w dużym hotelu w Mikołajkach - powiedział, że służby sanitarne nie miały uwag do właściciela tego obiektu, który "poszedł na pełną współpracę".

Wyjaśnił, że ze względu na dużą liczbę gości, którzy rozpoczęli pobyt przed lockdownem, opuścili oni hotel, ale nie udało się tego zrobić jednego dnia. Ale już w niedzielę gości w hotelu nie było - zaznaczył.

Kontrole policji

Rzecznik warmińsko-mazurskiej policji Tomasz Markowski powiedział PAP, że w ciągu ostatniego weekendu policjanci w całym regionie przeprowadzili lub uczestniczyli w kontrolach 116 obiektów handlowych i usługowych. Nie stwierdzono poważniejszych uchybień.

W trakcie służby patrolowej interweniowali wobec 114 wykroczeń dotyczących lekceważenia nakazu zasłaniania ust i nosa maseczkami. W 67 przypadkach taka interwencja zakończyła się nałożeniem mandatu karnego, wobec 23 osób zostały skierowane do sądu wnioski o ukaranie.

Według asp. Doroty Kulig z komendy powiatowej w Mrągowie, w przypadku Mikołajek nie odnotowano w ostatnich dniach spektakularnych przypadków niestosowania się do obowiązujących obostrzeń, a jedynie pojedyncze interwencje wobec osób chodzących bez maseczek.

"Policjanci uczestniczyli też wraz z sanepidem w kontrolach obiektów hotelowych. Właściciele zobowiązali się do respektowania przepisów, które zostały na nich nałożone" - mówiła.

Według policyjnych danych, całym powiecie mrągowskim w weekend funkcjonariusze wystawili sześć mandatów, jeden wniosek do sądu i udzielili dwóch pouczeń w związku z brakiem maseczek.